wtorek, 12 lutego 2019

Nomen Omen, Marta Kisiel[Przedpremierowo]





Ideałem są czytelnicy, których moje książki śmieszą, ale nie każdy może być ideałem…
Terry Pratchett

Zastanawialiście się kiedyś, czym właściwie jest humor? Jak to jest, że jedni śmieją się z czegoś do rozpuku, a inni przyglądają im się ze zdumieniem i zdegustowani przetwarzają przedmiot żartów. Uznanie konkretnej sytuacji czy żartu za zabawne to kwestia bardzo subiektywna. Swoista nieuchwytność, płynność komizmu zależy od czynników kulturowych, geograficznych, dojrzałości, wykształcenia czy inteligencji. Możemy to rozdrabniać na wrażliwość w kontekście czarnego humoru, na upodobanie inteligencji do ironii czy sarkazmu oraz poufałość hermetycznych żartów.

Nieważne z której strony ugryziemy tę zagwozdkę, zajmowała ona już wielu większych przed nami. Starożytnych i mniej spróchniałych filozofów, naukowców z większą i mniejszą liczbą cytowań, kolejnych autorów, starających się wyrwać humor z okowów lekceważenia. Pochylcie głowy z szacunkiem dla Pratchetta i zaklaskajcie dla Marty Kisiel. Oni rozumieli, że zjadliwą warstewką humoru można przykryć ciężki wóz.

[Humor] wydobędzie z bohatera to, co dobre, lub to, co złe, zwyczajne lub nadzwyczajne. Podkreśli jego wielkość lub małość, ośmieszy go albo wyniesie na piedestał(…) rozcieńczy każdy morał do znośnego stężenia(…)1

Nomen Omen to książka, być może, części z was już znana, ponieważ to premiera nowego wydania, a nie samej książki. Dzwudziestopięcioletnia Salomea Przygoda decyduje się wyprowadzić z rodzinnego domu, żeby uwolnić się od zwariowanych rodziców i namolnego brata. Decyzja o rozpoczęciu samodzielnego życia zapada szybko, ale entuzjazm opada nieco, kiedy Salka staje przed stancją, która przypomina posiadłość grozy z kiepskich filmów, prowadzoną przez trzy siostry w podeszłym wieku i gadającą papugę. Kiedy okazuje się, że w telefonie słychać głosy, a humor starszych pań jest zmienny jak w kalejdoskopie, Salka zastanawia się, czy to na pewno był dobry pomysł.  Niełatwą sytuację dodatkowo komplikuje pojawienie się młodszego brata, który pewnego dnia próbuje utopić ją w Odrze…

Tak jak napisała Marta Kisiel, humor uwypukla bohaterów. Przerośnięta, zakompleksiona dziewczyna, stłamszona przez rodzinę, jej wątpliwej inteligencji wycackany brat i trzy ekscentryczne panie może nie robiliby takiego wrażenia, gdyby nie fakt, że Salka była magnesem na nieszczęścia i pomimo racjonalności dopiero stawiała pierwsze kroki w życiu, Niedaś wykazywał się rozczulającą umiejętnością ignorowania organu zwanego mózgiem i nieświadomymi przebłyskami zrozumienia, a siostry Bolesne siały ferment wśród mieszkańców żółtymi ślepiami.

Właścicielka willi odbiegała od przyjętej dla staruszek średniej normy nie tylko wzrostem. Aktualnie w niczym nie przypominała miłej, pogodnej kobieciny w typie babci przygodowej, jakiej spodziewała się Salka. Włosy miała ostrzyżone, prawie po męsku, a do tego nietknięte płukanką i całkiem siwe, co dodatkowo podkreślał intensywny, chabrowy kolor bluzki o luźnym, modnym kroju, do której włożyła wygodne dżinsy. Ewidentnie nie wiedziała, co to moher albo nieśmiertelna podomka(…) Największe wrażenie robiły jednak oczy o intensywnie żółtych tęczówkach, które właśnie przewiercały Salkę na wylot.

Gdyby nie karykaturalne postacie z przerysowanymi cechami nie czulibyśmy do nich takiej sympatii, dostalibyśmy poprawne, nijakie charaktery, których jest mnóstwo. Jeżeli pokiwamy głową i powiemy: okej, jest absurdalnie i tak ma być, to będziemy się mogli śmiać, dobrze bawić… i sięgnąć do drugiego dna. Siedziałam i zastanawiałam się, co by z tego wszystkiego zostało, gdyby obedrzeć to z humoru. Przyszło mi do głowy, że coś wielkiego, ale nie. Nie. Zostaliby mdli bohaterowie i znane schematy. A tak to dostajemy jeszcze wątpliwej kondycji fizycznej filologa polskiego i filigranową amatorkę biżuterii obronnej i Warcrafta.

Być humorystą – to sztuka i ciężka praca. Odrobina talentu też nie zaszkodzi. A kopa dystansu do siebie jest już wskazana. Może ten humor nie jest tym z rodzaju, którym hołubią się ,,elity’’ inteligencji. Nie jest wysublimowany i okraszony karkołomną ironią, zaprawioną sarkazmem rodem z ,,Portretu Doriana Graya’’ w wykonaniu Lorda Henryego. To humor niewyszukany, prosty, ale niepozbawiony wdzięku. Podszyty sarkazmem, absurdem i odrobiną satyry, która obdzierając pewne kwestie z powagi, wywleka je bezlitośnie na pierwszy plan, bo…

Bo oprócz tego, że jest zabawnie, jest też refleksyjnie i momentami poważnie. ,,Rozcieńczony morał’’ i szereg mniej lub bardziej zasługujących na uwagę konkluzji. Kisiel pokazuje, że humor nie jest jedynym instrumentem, na którym gra, co można dostrzec także w innych jej utworach. Tutaj pierwsza połowa książki zdominowana jest przez element humorystyczny , ale w drugiej śmiało wysuwa się pierwiastek fantastyczny, motyw odrobinę baśniowy, z lekka mitologiczny – trzech sióstr, które pojawiają się dokąd literatura sięga.

Trzy ekscentryczne starsze panie skupiają na sobie uwagę czytelnika i muszę przyznać, są jednym z moich ulubionych motywów. Razem tworzą mozaikę charakterów- emerytowana profesorka łaciny, wzbudzająca respekt i szacunek; bezpośrednia i powściągliwa, kolorowa, idąca z duchem czasu pani doktor i wycofana, współczująca  trzecia siostra, złożona chorobą.

-Pani… Pani naprawdę… Rany boskie, pani naprawdę jest… czarownicą?
-Gorzej, dziecko- odpowiedziała cicho.-  Znacznie gorzej

Marta Kisiel ma dar kreowania miejsc, które mają duszę. Lipowa pięć, której unikają taksiarze, a okoliczni mieszkańcy udają, że nie znają tego adresu, oprócz grozy tworzy kulawą, ale ciepłą rodzinną atmosferę między siostrami Bolesnymi,  a rodzeństwem Przygoda. Wypełniona okrzykami papugi, odgłosami Warcrafta i papierosowym dymem wciągnie was do środka zanim się obejrzycie. Z haftowanym wnętrzem i szemrzącym telefonem da się wytrzymać, kiedy w kuchni wziętej w jurysdykcję starszych pań, zawsze czeka kubek ciepłej herbaty.

Z typowym dystansem autorka stworzyła coś więcej niż lekkie czytadełko i chociaż nie jest to literatura na miarę Pratchetta, widać starania w wyrównaniu poziomu. Za humorem jest refleksyjnie, z wojną w tle i jej gorzkimi konsekwencjami. Lipowa pięć kryje więcej tajemnic niż się na początku wydawało. Wypełniona nie tylko wesołym świergotem, ale też poczuciem winy, odpowiedzialnością i odrzuceniem. Ludzie wiedzieli jak trafić tam w potrzebie, ale nikt nie potrafił zostać z siostrami na dłużej.

Pytanie tylko, czy was jako czytelników również stać na dystans do siebie. W zależności od odpowiedzi każdy wyciągnie z lektury coś innego.  I może ten wartościowy poziom nie leży znowu tak daleko od tego humorystycznego. Wystarczy zostać na Lipowej pięć chwilę dłużej.

1.  (Potencjalni) zajdliści dla „Smoko”, czyli rozmowy (nie)kontrolowane, [w:] „Smokopolitan” nr 9, sierpień 2017


Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu


6 komentarzy:

  1. Lubię Pośmiać się przy książce

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem prostą dziewczyną, widze porównanie do Pratchetta - kupuję książkę :) Widziałam tę okładkę już setki razy ale nigdy nie zainteresowałam co to tak właściwie jest. Teraz wiem i wiem również, że na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem chyba jednym z nielicznych czytelników, którym jakoś nie po drodze z twórczością tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nie jedynym :) Nie każdemu musi odpowiadać jej poczucie humoru.

      Usuń
  4. Ta książka jest wszędzie. Ale nie wiem czy jest ona dla mnie. Na tą chwilę podziękuję. Choć trochę humoru by się przydało. Jednak w sumie nie wiadomo czy to jest horror, czy może czarny humor? Ciężko ro rrozgryźć, bo sama okładka sugeruje nieco horroru z thrillerem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Horror nie powiedziałabym, to fantastyka z, owszem, nutką grozy, ale odrobina czarnego humoru też się znajdzie. Można by podciągnąć to też pod thriller, ale przede wszsytkim chodzi o humor właśnie. Tło jest dosyć eklektyczne.

      Usuń