poniedziałek, 6 maja 2019

Raj, Marta Guzowska





,,Czy w ogóle można sobie wyobrazić lepszą, bardziej zachęcającą i bardziej kuszącą nazwę dla galerii handlowej niż RAJ?’’

W pewien sposób ,, RAJ’’ w dobie konsumpcjonizm faktycznie wydaje się najbardziej trafną nazwą. Zachętą dla kogoś, kto pragnie znaleźć się w miejscu, gdzie można dostać wszystko; od podstawowych artykułów domowych po zbytkowne, luksusowe drobiazgi. Gdzie można trwonić czas i pieniądze, i czerpać z tego przyjemność. Obrazoburcza, przedefiniowana na obraz współczesnego społeczeństwa wizja biblijnego raju.  Marta Guzowska odmalowała grubymi krechami obraz galerii handlowych i social media.

Ostatnia sobota przed długim weekendem wydawała się idealnym punktem w kalendarzu, żeby otworzyć galerię  i przyciągnąć tłumy. Ludzie będą chcieli zrobić zakupy przed kilkoma wolnymi dniami,  a nowo otwarty obiekt poda im wszystko na bogato zdobionej tacy. Zachęci, pokusi i przyciągnie, nawet jeżeli nie jest do końca wykończony. Data jednak od dawna była zakreślona podwójnie czerwonym flamastrem. Sobota przed długim weekendem była idealna.

A siedmiu osobom przyszło spędzić noc w tym cudzie. Matka, córka i jej najlepsza przyjaciółka, dwóch dilerów, złodziej i pracownik korporacji, który śledzi wydarzenia z zewnątrz. Dwoje z nich jest przekonanych, że ich życiu zagraża niebezpieczeństwo, jedno chce zdobyć jak najwięcej lajków, ktoś inny pieniądze, ktoś chce wypełnić po prostu swoje obowiązki, a ktoś inny coraz lepiej się bawi.
Co stanie się, gdy raj zamieni się w piekło? Kiedy nie wiadomo, komu można zaufać. Kto dożyje poranka? Każdy jest zdeterminowany, żeby osiagnąć cel.

Wiem, że swojego czasu wyszło sporo książek w konwencji escape roomu, ale do tej pory nie zdarzyło mi się po nie sięgnąć. ,,RAJ'' jest więc dla mnie świeżynką, pokojem rozciągniętym na całą galerię. Pomimo rozległego terenu autorce udało się utkać klaustrofobiczny klimat i zgrabnie poprowadzić narastającą panikę. Okazało się, że w galerii nie ma znowu tak dużo kryjówek po zamknięciu. Po zakluczeniu prawie wszystkich sklepów przestrzeń użytkowa znacząco się kurczy. A niesprawny monitoring nie jest przeszkodą dla tych, którzy chcą kogoś odnaleźć.

Marta Guzowska dobrała postacie w taki sposób, że od początku wiemy, ze coś się wydarzy. Na coś czekamy, a napięcie wyraźnie się wzmaga i aż prosi się o zapytanie czy to już, czy to zaraz? Matka z córką i jej przyjaciółką tworzą jeden ,,obóz’’. Kobieta za wszelką cenę stara się je ochronić, a w szczególności córkę, przed dilerami, bo jest przekonana, że ci je ścigają. Rozpoczyna się gra w chowanego. Z zawodu psycholożka, nie panuje jednak nad swoimi irracjonalnymi lękami; lękiem o córkę, lękiem przed śmiercią i… przed ogniem, a przecież kiedy ogień zaprószy się w zamkniętym obiekcie, to koniec. Do tego do dziewczynek zdają się nie przemawiać twarde argumenty… zwłaszcza do przyjaciółki córki.

,,Dorota nic z tego nie rozumie. I nie chce za bardzo analizować. Chyba się boi, do czego mogłaby dojść.’’

Tutaj na scenę wchodzą social media, bo życie Ce kręci się wokół nich. Jako vlogerce modowej zależy jej jedynie na lajkach i świeżych pomysłach, żeby przyciągnąć uwagę odbiorców. Zdjęcie co godzinę jest jej priorytetem, rozrywka i popularność dominują jej życie. A Dorota ślepo za nią podąża, wywołując tym irytację matki, która sądzi, że z jej przyjaciółki nie będzie niczego dobrego. Jedna z nich ucieka, druga goni za sensacją.

Po piętach depczą im dilerzy, jeden przysłowiowy ,,dobry chłopak’’, który próbuje zarobić na lepszy start i drugi, który przyjechał z Rosji za pracą i uważa Polskę za… mało rozrywkową i sztywną; gdzie Polacy są za bardzo skoncentrowani na pracy. Jeden trzyma drugiego w szachu, ale czyje zagranie będzie końcowym? Ambitnego, młodego chłopaka czy rosyjskiego nieuka?

Bohaterów się tutaj nie lubi, wykreowani są, żeby pewne rzeczy uwypuklić i podkreślić. Można kibicować każdemu, wedle sumienia, tym trochę lepszym, albo gorszym. Niemniej jednak każdy z nich jest odpowiednio umotywowany, żeby robić to, co robi. Nikt nie jest ze sobą związany, tylko akurat tak się zdarzyło, że nawzajem… weszli sobie pod nogi.

Temat social media to już nie rzeka. To wodospad, a autorka dorzuciła kamień do spienionej wody. Uwypukliła fiksację społeczeństwa na punkcie tego, jak postrzegają nas inni. Jaki obraz siebie kreujemy i sprzedajemy. Chcemy cały czas więcej. Aprobaty. Atencji. Podniety. Przyjaciółka Doroty jest produktem obecnego społeczeństwa, bardziej towarem niż osobą, któremu zależy na autoprezentacji. W pewnym momencie zastanowiłam się nawet, czy to wszystko nie jest  nazbyt przerysowane, że ludzie przecież nie są aż tak ślepo zapatrzeni w wirtualną, niebezpośrednią aprobatę? A może tak? Być może tak właśnie miało być…?

,, Ale niech państwo powiedzą, tak szczerze i poważnie, czy można sobie wyobrazić lepszą, bardziej kuszącą i bardziej zachęcającą nazwę niż NIEBO?’’

Pozostawię tę kwestię otwartą. Bardziej bolą mnie wtręty psychologiczne, za którymi przepadam, jeżeli są używane z sensem i pewną dozą wiarygodności. Wiadomo, nie każdy musi w tym siedzieć, więc z ,,pewną''. Tutaj nie jest źle, wątki nie rażą, ale… umówmy się, mało prawdopodobne, żeby rosyjski prostak potrafił przywołać test odroczonej gratyfikacji i wyjaśnić jego mechanizm i konotacje. Nie. Trzeba zrobić coś więcej niż liznąć podstawy i fenomen najpopularniejszych badań.


Całość jednak jest zamknięta w solidnej ramie przyzwoitego thrillera, który przesuwa granicę pojmowania prawdy. Czy prawdą jest to, co się wydarzyło, czy to, co dostrzegają postronni? Co stanie się, kiedy raj zamieni się w piekło? Granicę między nimi może stanowić lajk…


Za egzemplarz dziękuję serdecznie

2 komentarze:

  1. Patrzyłam na tę książkę długo - na Czytam Pierwszy :) Ale w końcu zdecydowałam się odpuścić. Brzmiało jakoś mało oryginalnie, wtórnie, nie mogłam wykrzesać z siebie zainteresowania. Teraz trochę zaczynam żałować, ale szczerze mówiąc - nie jakoś specjalnie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Też nie czytałam żadnej książki w tej konwencji i muszę przyznać, że mnie kusi, żeby to zmienić :) Może właśnie ta książka będzie dobrym wyborem. Na pewno bardzo podoba mi się pomysł :)

    OdpowiedzUsuń