,,Czy w ogóle można sobie wyobrazić lepszą,
bardziej zachęcającą i bardziej kuszącą nazwę dla galerii handlowej niż RAJ?’’
W pewien
sposób ,, RAJ’’ w dobie konsumpcjonizm faktycznie wydaje się najbardziej trafną
nazwą. Zachętą dla kogoś, kto pragnie znaleźć się w miejscu, gdzie można dostać
wszystko; od podstawowych artykułów domowych po zbytkowne, luksusowe drobiazgi.
Gdzie można trwonić czas i pieniądze, i czerpać z tego przyjemność.
Obrazoburcza, przedefiniowana na obraz współczesnego społeczeństwa wizja
biblijnego raju. Marta Guzowska
odmalowała grubymi krechami obraz galerii handlowych i social media.
Ostatnia
sobota przed długim weekendem wydawała się idealnym punktem w kalendarzu, żeby
otworzyć galerię i przyciągnąć tłumy.
Ludzie będą chcieli zrobić zakupy przed kilkoma wolnymi dniami, a nowo otwarty obiekt poda im wszystko na
bogato zdobionej tacy. Zachęci, pokusi i przyciągnie, nawet jeżeli nie jest do
końca wykończony. Data jednak od dawna była zakreślona podwójnie czerwonym flamastrem.
Sobota przed długim weekendem była idealna.
A siedmiu
osobom przyszło spędzić noc w tym cudzie. Matka, córka i jej najlepsza
przyjaciółka, dwóch dilerów, złodziej i pracownik korporacji, który śledzi
wydarzenia z zewnątrz. Dwoje z nich jest przekonanych, że ich życiu zagraża
niebezpieczeństwo, jedno chce zdobyć jak najwięcej lajków, ktoś inny pieniądze,
ktoś chce wypełnić po prostu swoje obowiązki, a ktoś inny coraz lepiej się
bawi.
Co stanie
się, gdy raj zamieni się w piekło? Kiedy nie wiadomo, komu można zaufać. Kto
dożyje poranka? Każdy jest zdeterminowany, żeby osiagnąć cel.
Wiem, że swojego
czasu wyszło sporo książek w konwencji escape roomu, ale do tej pory nie
zdarzyło mi się po nie sięgnąć. ,,RAJ'' jest więc dla mnie świeżynką, pokojem
rozciągniętym na całą galerię. Pomimo rozległego terenu autorce udało się utkać
klaustrofobiczny klimat i zgrabnie poprowadzić narastającą panikę. Okazało się,
że w galerii nie ma znowu tak dużo kryjówek po zamknięciu. Po zakluczeniu
prawie wszystkich sklepów przestrzeń użytkowa znacząco się kurczy. A niesprawny
monitoring nie jest przeszkodą dla tych, którzy chcą kogoś odnaleźć.
Marta
Guzowska dobrała postacie w taki sposób, że od początku wiemy, ze coś się
wydarzy. Na coś czekamy, a napięcie wyraźnie się wzmaga i aż prosi się o
zapytanie czy to już, czy to zaraz? Matka z córką i jej przyjaciółką tworzą
jeden ,,obóz’’. Kobieta za wszelką cenę stara się je ochronić, a w
szczególności córkę, przed dilerami, bo jest przekonana, że ci je ścigają.
Rozpoczyna się gra w chowanego. Z zawodu psycholożka, nie panuje jednak nad
swoimi irracjonalnymi lękami; lękiem o córkę, lękiem przed śmiercią i… przed
ogniem, a przecież kiedy ogień zaprószy się w zamkniętym obiekcie, to koniec.
Do tego do dziewczynek zdają się nie przemawiać twarde argumenty… zwłaszcza do
przyjaciółki córki.
,,Dorota
nic z tego nie rozumie. I nie chce za bardzo analizować. Chyba się boi, do
czego mogłaby dojść.’’
Tutaj na
scenę wchodzą social media, bo życie Ce kręci się wokół nich. Jako vlogerce
modowej zależy jej jedynie na lajkach i świeżych pomysłach, żeby przyciągnąć uwagę
odbiorców. Zdjęcie co godzinę jest jej priorytetem, rozrywka i popularność
dominują jej życie. A Dorota ślepo za nią podąża, wywołując tym irytację matki,
która sądzi, że z jej przyjaciółki nie będzie niczego dobrego. Jedna z nich
ucieka, druga goni za sensacją.
Po piętach
depczą im dilerzy, jeden przysłowiowy ,,dobry chłopak’’, który próbuje zarobić
na lepszy start i drugi, który przyjechał z Rosji za pracą i uważa Polskę za…
mało rozrywkową i sztywną; gdzie Polacy są za bardzo skoncentrowani na pracy.
Jeden trzyma drugiego w szachu, ale czyje zagranie będzie końcowym? Ambitnego,
młodego chłopaka czy rosyjskiego nieuka?
Bohaterów się
tutaj nie lubi, wykreowani są, żeby pewne rzeczy uwypuklić i podkreślić. Można
kibicować każdemu, wedle sumienia, tym trochę lepszym, albo gorszym. Niemniej
jednak każdy z nich jest odpowiednio umotywowany, żeby robić to, co robi. Nikt
nie jest ze sobą związany, tylko akurat tak się zdarzyło, że nawzajem… weszli
sobie pod nogi.
Temat social
media to już nie rzeka. To wodospad, a autorka dorzuciła kamień do spienionej
wody. Uwypukliła fiksację społeczeństwa na punkcie tego, jak postrzegają nas
inni. Jaki obraz siebie kreujemy i sprzedajemy. Chcemy cały czas więcej.
Aprobaty. Atencji. Podniety. Przyjaciółka Doroty jest produktem obecnego
społeczeństwa, bardziej towarem niż osobą, któremu zależy na autoprezentacji. W
pewnym momencie zastanowiłam się nawet, czy to wszystko nie jest nazbyt przerysowane, że ludzie przecież nie są
aż tak ślepo zapatrzeni w wirtualną, niebezpośrednią aprobatę? A może tak? Być może
tak właśnie miało być…?
,, Ale
niech państwo powiedzą, tak szczerze i poważnie, czy można sobie wyobrazić
lepszą, bardziej kuszącą i bardziej zachęcającą nazwę niż NIEBO?’’
Pozostawię tę
kwestię otwartą. Bardziej bolą mnie wtręty psychologiczne, za którymi
przepadam, jeżeli są używane z sensem i pewną dozą wiarygodności. Wiadomo, nie
każdy musi w tym siedzieć, więc z ,,pewną''. Tutaj nie jest źle, wątki nie rażą,
ale… umówmy się, mało prawdopodobne, żeby rosyjski prostak potrafił przywołać
test odroczonej gratyfikacji i wyjaśnić jego mechanizm i konotacje. Nie. Trzeba
zrobić coś więcej niż liznąć podstawy i fenomen najpopularniejszych badań.
Całość jednak
jest zamknięta w solidnej ramie przyzwoitego thrillera, który przesuwa granicę
pojmowania prawdy. Czy prawdą jest to, co się wydarzyło, czy to, co dostrzegają
postronni? Co stanie się, kiedy raj zamieni się w piekło? Granicę między nimi
może stanowić lajk…
Za egzemplarz dziękuję serdecznie
Patrzyłam na tę książkę długo - na Czytam Pierwszy :) Ale w końcu zdecydowałam się odpuścić. Brzmiało jakoś mało oryginalnie, wtórnie, nie mogłam wykrzesać z siebie zainteresowania. Teraz trochę zaczynam żałować, ale szczerze mówiąc - nie jakoś specjalnie...
OdpowiedzUsuńTeż nie czytałam żadnej książki w tej konwencji i muszę przyznać, że mnie kusi, żeby to zmienić :) Może właśnie ta książka będzie dobrym wyborem. Na pewno bardzo podoba mi się pomysł :)
OdpowiedzUsuń