środa, 22 sierpnia 2018

Grillbar Galaktyka, Maja Lidia Kossakowska



Autor: Maja Lidia Kossakowska
Tytuł: Grillbar Galaktyka
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 511

Są ludzie, którzy dzień w dzień mogą jeść frytki, są też tacy, którzy na posiłek wielkości orzecha włoskiego skłonni są wydać obsceniczne sumy. Hermoso Madrid Iven zdeterminowany jest dostarczyć wszystkiemu co chodzi, pełza, lata w galaktyce dowodu na to, że jedzenie jest absolutem. Czymś więcej, niż tylko zaspokojeniem biologicznej potrzeby- dostarczeniem organizmowi elementarnych składników. To sztuka, która polega na oddziaływaniu na wszystkie zmysły, a jej akty dostarczają rozrywki, przyjemności i zatracenia.

Motyle, moi kochani.
Po prostu motyle w brzuchu.

Hermoso totalny laik, zauroczony tajnikami kuchni i możliwościami jakie oferowała, mozolnie pnie się po szczeblach wtajemniczenia kuchmistrzów, zaczynając od najbardziej snobistycznej szkoły gastronomicznej w Galaktyce, poprzez podłe speluny, których właściciele udowodnili mu boleśnie ile wart jest wychowanek elitarnej placówki, do prestiżowego angażu w Płaczącej Komecie. Jako jej współwłaściciel czuje, że osiągnął to o czym od dawna marzył. Pozycję, prestiż, swobodę w kuchni i dowolność wykonania.

Bo kosmos pełen jest żarcia. Niezwykłych, niezapomnianych potraw. Zdumiewających składników. Kulinarnego prestidigatorstwa. Klimatu. Szczypty dekadencji. Talentu. I poświęcenia większego nawet, niż umiecie sobie wyobrazić.


Mógłby nie ruszać się z kuchni, w której zgromadził pracowników z szemranych zakątków galaktyki, mistrzów w swoich dziedzinach, ekscentryków w całej reszcie. Mógłby dalej  przebierać w mnogości kosmicznych składników i obchodzić przepisy dla wybrednych gości, gdyby nie jeden mały problem. W kuchni zaszła pomyłka, która doprowadziła do wydania członkowi mafii niewłaściwego posiłku, który okazał się śmiertelny w skutkach dla jego gatunku. Hermoso musi porzucić uprzywilejowaną posadę i uciekać od życia, które prowadził. Porzucić nazwisko, karty kredytowe, tytuł i przyzwyczajenie do wysokiego standardu życia.

Od tego momentu zaczyna się jego życie tułacza. Odwiedzi planety znane i powszechnie niedoradzane do zwiedzania. Będzie gotował w skandalicznych warunkach i okolicznościach, pozna nowych przyjaciół. Ale nawet to wszystko, nie przeszkodzi mu kolekcjonować nowych doświadczeń kulinarnych i tajników miejscowych kuchni. Hermoso za wszelką cenę chce wrócić do kuchni, spokojnego gotowania i życia, gdzie największe napięcie panuje pomiędzy stanowiskami w kuchni. Okazuje się jednak, że jest wplątany w większą sprawę, na skalę Galaktyki.
Czy uda mu się nie dopuścić do upadku kuchni i do tego, żeby ludzie żywili się syntetyczną, zieloną papką zamiast pławić się w przyjemności ze starannie przygotowanych i wyselekcjonowanych posiłków?

Gdybyście zapytali czy polecam wam tę książkę, jako dobrą fantastykę, powiedziałabym nie. Nie jest to nic wybitnego, co poleciłabym każdemu. Ale za to na pewno zapadnie mi w pamięć na równie długo co niejedna ,,wybitna’’ pozycja. A nawet dłużej. Śmieszna, nietuzinkowa, szokująca- spędziłam przy niej cudownie czas. Dawno nie uśmiałam się tak przy książce.
Akcja jest wartka, dostajemy tu międzygalaktyczny pościć i przygodę, która ani na moment nie zwalnia. Początkowo przytłoczona mnogością nazw, ras, potraw i wyglądu tego wszystkiego, czułam się lekko skonfundowana, ale szybko z zainteresowaniem i rozbawieniem śledziłam kolejne twory. I z pewnym podziwem, bo widać tu kawał wyobraźni, która nieskrępowana wije się we wszystkich kierunkach i wyciąga po nas macki.

Sam Hermoso jest cyniczny, wierny przyjaciołom i całkowicie zaangażowany w to co robi- ciężko go nie polubić. W swojej kuchni zebrał istną galerię osobliwości i każdej postaci poświęcona jest uwaga, przybliżając jej zwyczaje i aparycję oraz, często, absurdalne zachowania. Tło w postaci bohaterów i historii jest tak barwne, że nie można narzekać na chwilę nudy. Co najwyżej na nadmiar wrażeń.
Na początku byłam tym trochę zmęczona i przytłoczona, książkę często odkładałam, ale czym dalej, tym rzadziej miałam na to ochotę. Wpłynął na to niewątpliwie sam Hermoso, który z dystansem podchodzi do galaktycznego rozgardiaszu, a z miłością do kuchni. Prowadzi czytelnika bezpiecznie przez przytłaczającą masę doznać.

Jak widzicie nie jest to najnowsza pozycja, ale polecam ją dla osób, które szukają czegoś lekkiego na wakacje, a przejadły im się niezobowiązujące romanse i lekkie obyczajówki. Przy Grillbarze uśmiejecie się do łez i zrozumiecie, że jedzenie to coś więcej niż sposób na wyciszenie biologicznej potrzeby. To sztuka,  która składa się z wielu aktów.

Nadal kocham tę robotę, to znaczy, że wygrałem.

18 komentarzy:

  1. Książki Lidii Kossakowskiej czekają na mnie już długo w kolejce. Jestem bardzo ciekawa również tej pozycji.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam sprawdzić, ta jest bardzo nietuzinkowa i odbiega od innych pozycji autorki :)

      Usuń
  2. Zapisze sobie tytuł, jednakże nie wiem jak z tym będzie; może kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawy opis, ale nie wiem czy sie skusze. ciezko poiwiedziec.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię tę autorkę i nie mam pojęcia jak to się stało, że ta książka mi umknęła!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie jest jakoś znana. Też o niej nie słyszałam, dopóki nie dorwałam jej na konwencie :D

      Usuń
  5. O jacie! Sam pomysł i fabuła bardzo mnie zaintrygowały. Są raczej, powiedziałabym, dosyć niecodzienne. Zainteresuję się głębiej tą pozycją! :)
    Pozdrawiam! włóczykijka z Imponderabiliów literackich

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam ją na półce, więc na pewno niedługo się za nią zabiorę. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyka o jedzeniu.... Powiem ci, że już przez samą oryginalność tematu mam ochotę sięgnąć, a jak jeszcze mówisz o humorze! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Humor i kreacja głównego bohatera są bez wątpienia dużą zaletą :D

      Usuń
  8. Ciekawa okładka, ale na książkę raczej się nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam mieszane uczucia, wydaje mi się jednak, że nie przypadłaby mi do gustu :) Ale kto wie, może kiedyś... :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajnie, mimo że nie jest dopracowana zupełnie, to możemy tę książkę zapamiętać. Fajne jest to skakanie po planetach, jednak musiałabym przemyślęć, czy zainwestować w tę pozycję, chociaż wątpię...

    OdpowiedzUsuń
  11. W wakacje lubię własne czytać takie lekkie pozycje, wiec na pewno będę miała ją na uwadze! Świetny blog, dodaję do obserwowanych. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubię takie lekkie książki, więc nie odmówię :)

    OdpowiedzUsuń