niedziela, 18 listopada 2018

Geekerella, Ashley Poston




Tytuł: Geekerella
Autorka: Ashley Poston
Wydawnictwo: We need Ya
Data wydania: 31 października 2018
Liczba stron: 403

Nie przepadam za młodzieżówkami, gdzie główne skrzypce grają miłosną melodię, gdzie jest uroczo i schematycznie. Nie odnajduję się w nich. Co więc ma w sobie Geekerella Ashley Poston, że tak mnie oczarowała?

Elle jest geekiem, a jej całe życie to Starfield, klasyczna seria science fiction. Kiedy dziewczyna dowiaduje się o konkursie na cosplay do ukochanego filmu,  w którym na dodatek można wygrać bilety na adaptację filmową serialu, musi wziąć w nim udział. Z oszczędności uciułanych dzięki pracy w food trucku Magiczna Dynia kupuje bilety i decyduje się wystąpić w starym kostiumie ojca. Inny nie wchodzi w grę- ojciec był prawdziwym fanem, twórcą konwentu i Elle czuje jego obecność, trzymając w dłoniach filmowy mundur. Nie mogła jednak przewidzieć, że oprócz walki w konkursie przyjdzie jej zawalczyć o czyjeś serce i swoje przekonania.

Zasypiam, słuchając głosu księcia Federacji. ,,Spójrz w gwiazdy. Obierz kurs. Leć.”


Bohaterowie są dużym atutem tej historii. Mają coś w głowach, przemyślenia warte uwagi, coś już przeżyli, przez coś przeszli. Elle jest szablonowym geekiem. Zafiksowana na punkcie Starfield pisze bloga; niezbyt popularnego ani szczególnie znaczącego w fanowskiej społeczności, dopóki nie opublikuje kąśliwego wpisu na temat obsady nowego filmu. Post zostaje udostępniony na znanych portalach, a statystyki strzelają w górę. I nagle Elle staje się kimś w fandomie. Autorką tego bloga. Skazana na mieszkanie z macochą żyjącą ponad stan i narzucającą się jej ze wszystkim oraz dwiema wrednymi przyrodnimi siostrami, tylko w ukochanym fandomie znajduje pocieszenie.  Z kolei druga postać tej historii to Darien; zaangażowany w produkcję nowego Starfield. Wschodząca gwiazdka znana z popularnego wśród nastolatek serialu: Nadmorska zatoczka, którą przytłacza sława i restrykcje tego środowiska. Chłopak, który zaczyna wątpić w swoją tożsamość. Z menadżerem-ojcem, który myśli, że uszczęśliwia syna, wypychając go na szczyt. Tej dwójki ciężko nie polubić, zwłaszcza, jeżeli ktoś jest fanem jakiegokolwiek fandomu z popkultury.

Elle i Darien poznają się przez sms i to jest takie… wbrew wszystkiemu wiarygodne. Co prawda za dużo w tym przypadku celowości i dopasowania, ale nie przekreśla to prawdopodobieństwa. Dwójka młodych ludzi, którzy zaczynają darzyć się sympatią dzięki wirtualnemu kontaktowi. Bo każde z nich kogoś potrzebuje. A po tym wszystkim okazuje się, że wcale nie tak łatwo dograć się poza przemyślanym  i bezpiecznym tekstem.

Mam ochotę wyciąć swoje fanowskie serce i pokazać mu, że krwawi tak samo, jak u każdego innego Stargunnera.

I sam fandom. Autorka stworzyła go od podstaw, nie zatrzymując się na istniejącym. A czytając o fanach, ich powiedzonkach zaczerpniętych z serialu i samej fabule odnosi się wrażenie, że to coś jak najbardziej namacalnego, że po skończonej lekturze będzie można usiąść i odpalić pierwszy odcinek Starfield. Sam w sobie przypomina odrobinę Star Wars, co nie zmienia faktu, że jest to całkowicie autonomiczny, nowy twór. Dzięki temu uczucia żadnego z czytelników nie polaryzują się w żaden sposób wokół fandomu.

Więc powiedz, jesteś gotowa porwać Magiczną Dynię księżniczko?

I w końcu to jest retelling, moi drodzy. Jest schematycznie, jest przewidywalnie, wiemy jak potoczą się znaczące punkty historii i tak ma być! Bo to nic innego jak współczesna wariacja na temat Kopciuszka. Mamy sierotę, macochę, dwie złośliwe siostry, dobrą wróżkę i jej pojazd, mamy księcia i zgubiony pantofelek. Wszystko na swoim miejscu. I… wcale nie ujmuje to historii. Mimo tego, że wszystko toczy się po znanym torze, to jednak autorce udaje się zaskoczyć czytelnika. Ostatecznie główna oś jest zachowana, ale reszta to wariacja.

Nie jest to pozycja obowiązkowa. Nic co musicie przeczytać. Ale historia z pewnością spodoba się sympatykom retellingu, bo bardzo dobrze go realizuje. No i fanom Kopciuszka. W końcu to ciepła, przyziemna, zabawna historia, która pokazuje, że tak naprawdę wszyscy jesteśmy trochę dziwni i mamy do tego prawo. Na tyle urocza, że oczarowała nawet mnie.


Za  egzemplarz dziękuję wydawnictwu




9 komentarzy:

  1. Bardzo miło spędziłam czas przy tej książce i nie żałuję wyboru :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fanką kopciuszkowo-podobnych historii jestem. Ale skoro nie jest to pozycja obowiązkowa, a ja jestem zarzucona książkami do recenzji, chyba zrezygnuję. Teraz szukam powieści z świątecznymi klimatami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi całkiem ciekawie, a skoro zdołała Cię oczarować, to kiedyś się może zdecyduję (jak już uda mi się skrócić kolejkę książek do przeczytania) :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O proszę. Nowa wersja kopciuszka :)
    Z chęcią się zapoznam .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie, mam nadzieję, że przypadnie ci do gustu :)

      Usuń
  5. Lubię od czasu do czasu przeczytać coś przewidywalnego, ale uroczego, a ta pozycja taką się właśnie wydaje c:

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytam z ciekawości bo widzę same dobre opinie. Cieszę się, że miło spędziłaś czas z tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
  7. UWIELBIAM rettelingi. Naprawdę BARDZO BARDZO MOCNO. Ale nie mogę się przekonać do książek-retellingów osadzonych w czasach współczesnych (choć filmy-retellingi oglądam i bardzo je lubię!). Naprawdę nie wiem, czym to jest spowodowane, odczuwam jednak w stosunku do tego niechęć :P No i trochę zaczyna mnie męczyć motyw Kopciuszka, ja wiem, że to jest jedna z najpopularniejszych baśni (jeśli nie najpopularniejsza!), ale żeby większość retellingów powstawało właśnie na jej podstawie... A jest tyle innych, wspaniałych bajek czy baśni! :D
    Mimo wszystko nie twierdzę, że Geekerelli nie przeczytam. Po prostu nie będę się spieszyć :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię rettelingi i słyszałam już trochę dobrych słów o tej pozycji, więc pewnie przeczytam jeśli tylko będę miała okazję!
    xoxo
    L. (http://slowotok-laury.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń