Tytuł: Gdzie śpiewają diabły
Autorka: Magdalena Kubasiewicz
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 16 stycznia 2019
Nie przeczytałam noty od wydawcy,
prasówki, czegokolwiek. Zobaczyłam okładkę i tytuł, i w tym momencie
wiedziałam, że muszę po niego sięgnąć. Tak jak nieznajomi musieli przybyć
do Azylu, nie wiedząc czemu. I odnaleźć swoje miejsce. Ja też zdecydowanie
odnalazłam się w lekturze. Aż za dobrze…
Być może nie tylko znalazł opowieści, których
nie szukał, ale też zaczął w nie nadmiernie wierzyć.
Bliźniacza siostra Piotra, Ewa, zaginęła bez śladu. Przez
dziewięć lat nie było o niej żadnej wiadomości, ale on nadal nie potrafi się z
tym pogodzić. Że odeszła tak po prostu i zostawiła wszystko za sobą.
Niespodziewanie
po tak długim czasie w sprawie zaginięcia pojawia się nowy trop. Zdjęcie Ewy
znaleziono w rzeczach Patrycji, dziewczyny zamordowanej w Azylu; odizolowanym
miasteczku gdzieś na krańcu świata. Śledczy bezradnie rozkładają ręce, a Piotr,
który nie może zaakceptować zniknięcia siostry, wyrusza w podróż, by dowiedzieć
się czegoś więcej.
Trafia na
miasteczko przywodzące na myśl horrory. Małą, zamkniętą społeczność, mroczne
sekrety i zmowę milczenia. Do tego wszyscy zdają się wyjątkowo nieprzychylnie
nastawieni do obcych, a jeszcze bardziej do tych, którzy zadają pytania.
Czerń diablego serca sprawiła, że
czarownica stała się ciemna jak noc. Diabeł zaś, obdarowany duszą czarownicy,
stał się jasny jak słońce.
Tej książki nie da się odłożyć. Jak już zaczniecie,
będziecie musieli doczytać do końca. W końcu to współczesna baśń, a spróbujcie
nie dokończyć baśni. Autorka wykreowała klimat, który pochłania bez reszty.
Każdy w Azylu ma swoją wersję opowieści o Diable i czarownicy, która zamknęła
jego serce w drewnianej szkatule. Zazdrość, zemsta, nadzieja. Miłość. Nikt nie
wie już kto był dobry, a kto zły w tej historii. Niektórzy twierdzili, że
diabeł. Inni, że czarownica. Zgadzali się jednak, że wszystko zaczęło się od
Azylu, a zakończyło nad jeziorem- Diablim. Znaleźli się tacy, co uwierzyli za
bardzo i chcieli dokonać samosądu, ale historia broni się sama. Czarownica i
diabeł muszą być razem. Opowieści w opowieści. Alternatywne historie.
Zakończenia opowiedziane po wielokroć. Autorka zapętliła tę historię we
wzorcowy sposób.
Jedynym
zgrzytem w opowieści jest główny bohater. Piotr. Do bólu racjonalny, logiczny i
pozbawiony wyobraźni facet. Z maksymalnie wyprostowanym kręgosłupem moralnym i
wykrochmalonymi zasadami. Gotowy powiadomić policję i opiekę społeczną za
najmniejsze przewinienie i płacić Urzędowi Skarbowemu za oddychanie. Z
przepisowymi dwoma związkami na koncie. Wszystko w Azylu przypomina mu scenerię
z horroru. Ten typ. Rozumiem, że miał być kontrastem dla mieszkańców i samego
miasteczka, oraz zaprzeczeniem tego, co reprezentowali oni i ich historie, ale…Za
bardzo. Był zbyt przerysowany, żeby wypaść wiarygodnie, żeby współczuć mu z
powodu straty siostry i w jakiś sposób mu kibicować.
Na tle
odizolowanej, zamkniętej społeczności Azylu wyróżniał się jak kometa na
bezchmurnym niebie. Za to małomiasteczkowy klimat wykreowano po mistrzowsku.
Skryci mieszkańcy, zmowa milczenia. Protekcja nas własnymi i niewytłumaczalna
niechęć do obcych. Jedni zdawali się tu po prostu pasować i zostawali na
zawsze, inni czuli się na tyle nieswojo, że szybko zawracali, albo zostali do
tego skłonieni. Azyl; małe miasteczko gdzieś na krańcu świata, przytulone do
lasu, wzniesione obok jeziora, kończące się mostem i wrzosowiskiem. Z
labiryntem pomylonych uliczek o patetycznych nazwach. Dla Azylu można by
stracić głowę.
Umiem i wiem trochę więcej niż inni ludzie.
To wszystko.
Nie ma
wyraźnej granicy, gdzie zaczyna się fikcja, gdzie rzeczywistość, a gdzie
występuje omam. Być może wszystko jest tylko historią, a to co dziwne dzieje
się na granicy. Widoczne tylko kątem oka i w nocy, przy pełni księżyca, kiedy
kształty stają się niepokojąco nieludzkie. W upojeniu miodem, kiedy ogień
strzela wysoko w niebie, a gałęzie trzeszczą wszystko wydaje się marą. Demonem.
Potworem.
Wydawnictwo Uroboros zdecydowanie dobrze rozpoczęło rok
2019, a ja wielbicielom baśniowych klimatów i fantastyki polecam i zachęcam bardzo do lektury ,,Gdzie śpiewają
diabły’’. Kubasiewicz snuje opowieści, żongluje środkami i wodzi czytelnika.
Pozwólcie jej na to.
Za egzemplarz dziękuję serdecznie wydawnictwu
Boże, ta okładka i tytuł... nie dziwię się, że przekonały cię do sięgnięcia po tę książkę, bo mam takie same odczucia. Rzadko daje szansę naszym polskim autorom, ale ta książka wydaje się prawdziwym unikatem - diabeł, czarownica... Na pewno po nią sięgnę!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto, Polscy autorzy nie są źli!
UsuńPierwszy raz o niej słyszę i widzę. Muszę przyzna, że bardzo mnie zaciekawiłax i zaintrygowałas.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie 😀
Bo to świeżaczek, dopiero zostanie wydany i jak najbardziej warto się zaopatrzyć :D
UsuńZgadzam się, bardzo dobra historia! :)
OdpowiedzUsuńTeż nie czytałam, o czym jest książka, nie dokładnie, ale wiedziałam od razu, że ją chcę :D Jutro zaczynam <3
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, słyszałam, że książki tego wydawnictwa są dobre, ale żadnej jeszcze nie czytałam. Pora to zmienić :D
OdpowiedzUsuńSą lepsze i gorsze, jak w każdym, ale faktycznie, Uroboros wydaje całkiem niezłe. Możesz buszować u nich śmiało :D
UsuńZaintrygowałaś mnie :D Szczerze mówiąc, to wątpię czy sama bym wzięła tę książkę do ręki, ale przy takiej zachęcie pewnie to się zmieni :) Tym bardziej że ta niejednoznaczność charakterów może się okazać dla mnie bardzo ciekawa. Szkoda tylko że Piotr nie pasuje do całej otoczki.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie książki, które mieszkają w głowie. Mam do tego wydawnictwa także wielkie zaufanie, stąd czuję, że chyba zgłoszę się po swój egzemplarz do recenzji. To może być udana lektura na styczeń.
OdpowiedzUsuńJa przez dłuższy czas nie mogłam pojąć, dlaczego nikt temu Piotrowi nic nie chce powiedzieć. Chociażby po to, żeby się wreszcie odczepił i wyjechał :) Ale rzeczywiście ta książka niesamowicie wciąga, a klimat wyszedł autorce genialnie.
OdpowiedzUsuń