Czytam niewiele kryminałów i właściwie nie wiem dlaczego, bo
to jeden z bardziej lubianych przeze mnie gatunków. Kiedy jednak jakiś tytuł
trafi już w moje ręce, przepadam. Nieistotne dla mnie jest to, czy uda mi się
wytypować mordercę; raz się udaje, raz nie. Większą uwagę zwracam na to, czy
całość jest spójna, na atmosferę oraz kreację strony technicznej.
,,Kość to kość, właściwie trudno
ją z czymś pomylić. ‘’
Główna bohaterka, Alisha Green zostaje poważnie ranna
podczas policyjnej obławy na seryjnego mordercę. Po dwóch miesiącach wraca do
pracy, ale wciąż nie w pełni sił fizycznych. Jest zdeterminowana, żeby odnaleźć
swojego oprawcę, który odpowiedzialny jest za śmierć wielu kobiet. Śledztwa nie
ułatwia jednak fakt, że Ali nadal ma kłopoty z pamięcią. Zdarza się, że nie
jest pewna co wydarzyło się naprawdę, a co wyłącznie w jej głowie. Wydaje się,
że nie ma szans w konfrontacji z mordercą, który umiejętnie zaciera ślady i
najpewniej cały czas poluje. Ali jest jednak zdeterminowana, żeby pomścić
śmierć bestialsko zamordowanych kobiet i ocalić chociaż jedno życie.
Na początku kompletnie pogubiłam się w śledztwie. Kto, kogo
i dlaczego. Narracja skakała, a ja nie bardzo wiedziałam, gdzie zogniskować
wzrok. Trwało to dłuższą chwilę, a w miarę jak obraz powoli się klarował, okazał się bardzo
prozaiczny; seryjny morderca, który porywa kolejne kobiety. Najbardziej zawiodło mnie to,
że okazał się całkiem zwyczajny jak na tego złego. Jego postać nie została
odpowiednio umotywowana ani charakterystycznie podkręcona i te kilka faktów, które
wychodzi na jaw w ciągu powieści układa się w mizerny obraz.
Z resztą bohaterów sprawa nie przedstawiała się dużo lepiej.
Główna bohaterka Ali ze względu na to, że sprawca zaatakował również ją,
podchodzi do sprawy bardzo emocjonalnie i osobiście. Odrobinę za bardzo, biorąc
pod uwagę fakt, że to na niej ogniskuje się akcja. Po ataku ma problemy z
pamięcią oraz czasami z kontrolą gwałtownych emocji. Nie jest też w optymalnej
kondycji fizycznej, a mimo to upiera się, żeby wrócić do śledztwa. Niewiele o
niej wiadomo oprócz tego, że jest lesbijką i umiarkowanie miłą osobą. Zaryzykowałabym stwierdzeniem,
że ogarnia ją mała obsesja na punkcie śledztwa i dziwię się, że wybuchy
emocjonalne nie zagwarantowały jej odsunięcia od sprawy. Pozostałe postacie
słabo zaznaczają swoją obecność. Przyjazny partner, który również ucierpiał w
wypadku, popełniający drobne gafy, przez które omija go awans. Szefowa, którą
jako jedyną ominęło miejsce zbrodni i którą podwładni traktują z delikatnym
pobłażaniem, bo błądzi między ślepymi uliczkami. Na uwagę zasługuje jednie
jedna z porwanych dziewczyn, która podejrzewana jest o współudział. O tej
postaci wiemy najwięcej, choć nadal nie tak wiele, żebym czuła się
usatysfakcjonowana. Erica zdecydowanie jest jednak najciekawszą, nieoczywistą bohaterką. Do samego końca nie wiadomo czy jest dobra, czy zła. Aczkolwiek jest
drobna postać z szelmowskim, a czasem empatycznym uśmiechem pozostawia pole do
popisu. Może niekoniecznie cała zasługa leży po stronie autora, ale jeżeli
resztę dopiszemy sobie sami… można ją polubić.
‘’Jej oczy zdradzały
przerażenie, ból i świadomość, że jest zbyt młoda, zbyt naiwna, zbyt ludzka,
żeby mogła to wszystko znieść.’’
Nie tylko Ali nie trzyma się protokołu. Odniosłam wrażenie,
że autorka naczytała się dużo kryminałów, ale niekoniecznie potrafi odtworzyć
je ze swobodą i autentycznością pierwowzoru. Tak jakby wiedziała, czym
charakteryzuje się poprawny, poczytny kryminał i po kolei odhaczała te punkty z
większą lub mniejszą efektywnością. Przeszliśmy przez seryjnego mordercę,
policjantkę angażującą się emocjonalnie w śledztwo, plejadę zaginionych kobiet,
zemstę jednej z ofiar, niekompetentną szefową… Mamy tu wszystko, tyle, że
niedociągnięte. Nie mogłam wyzbyć się wrażenia, że śledztwo było prowadzone po
omacku, nikt nie wiedział co robić, z kim rozmawiać, kolejne pomysły okazywały
się bezsensowne. Zachowanie policjantów wydawało mi się mało profesjonalne i
nie ma miejscu. Luki pamięci lukami pamięci,
ale odnosiłam wrażenie, że nie tylko Ali, ale i reszta zdawała się mieć
zatrważające braki w procedurach i wiedzy. Nikt nie grał pierwszych skrzypiec,
nie mieliśmy tu starego wygi, tylko staruszków, którzy nigdy się nie opierzyli.
Całość była zaledwie karykaturą śledztwa, widzianą w krzywym zwierciadle.
Zakończenie, które w wielu przypadkach przesądza o ogólnej ewaluacji
książki, tutaj… po prostu było. Ani dobre, ani złe. Takie, jakiego się spodziewałam
i jakiego pewnie spodziewalibyście się wy. Również w pewien sposób koślawe jak
wcześniejsze wydarzenia i z odrobiną dowolności, jeżeli chodzi o interpretację,
tak jak w przypadku bohaterów. Mi to odpowiada, ten niedosyt i miejsce na
twórczość czytelnika. Aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób to
kolejny minus, bo nie wszystkie wątki zostały tutaj rozwiązane.
Autor powinien zaprawić się w sztuce pisania kryminałów inaczej, niż czytając inne twory, bo sama znajomość obiektu i schemat może pozwala na
poprawne odtworzenie, ale z pewnością nie na swobodę twórczą i oryginalność.
Najpierw mocniej usystematyzowana wiedza, a dopiero potem biegłość.
Za egzemplarz dziękuję
Ogólnie nie przepadam za kryminałami. Te wszystkie zagadki nie pociągają mnie za bardzo, choć jak trafię na coś dobrego, to umiem to docenić. Z tego też powodu decyduję się na kryminały, gdzie mam prawie 100% pewność, że mi się spodoba. Z Twojej opinii wnioskuję, że z tym nie ma szans, więc sobie podaruję :/
OdpowiedzUsuńChyba się nie skuszę. Też rzadko czytuję kryminały, choć je lubię, ale ten jakoś do mnie nie przemawia...
OdpowiedzUsuńMyślałam nad tym, żeby przeczytać tą pozycję, jednak w końcu stanęło na tym, że sobie odpuściłam. Po twojej recenzji dalej nie jestem do niej przekonana. Z jednej strony ciekawy opis, z drugie nie mój gatunek. Chyba, na pewno odpuszczę ją sobie :)
OdpowiedzUsuńWiktoria z Książki według Wiktorii
Miałam recenzować te ksiazke, ale w końcu wybrałam inna. czytałam mieszane opinie o tej książce i teraz nie wiem czy mi sie spodoba :) Pozdrawiam, Eli https://czytamytu.blogspot.com
OdpowiedzUsuń