wtorek, 9 lipca 2019

Pieszo i beztrosko, Bonnie Smith Whitehouse




Piękna, ale mała pierdoła. Takie wrażenie odniosłam na początku, po przekartkowaniu, przeleceniu wzrokiem przez spis treści raz zachwycie delikatną okładką z idyllicznym motywem natury. Forma i teść zasiały jednak we mnie iskrę niepokoju. Jak to? Książka do uzupełniania, w której więcej jest ładnych cytatów niż zwartego, sensownego tekstu? Przecież to nie książka. Miałam odrobinę racji, ale z zupełnie innego powodu, niż się spodziewałam. Ta książka rzeczywiście zasiewa coś w człowieku.

Jest jak ziarenko włożone w ludzkie ręce, z którego może wyrosnąć coś pozytywnego. Ale jak przy wzrastaniu każdego ziarenka- zależy na jaką glębę spadnie i na jakie warunki trafi.

Książka o spacerowaniu; przecież każdy z nas to robi, też mi coś. Spacerujemy codziennie- do spożywczaka na rogu po bułki, po fajki do monopolowego, może nawet na do pracy, dla zdrowia, jeżeli starczy nam czasu. Tylko, czy to co robimy, zasługuje na szumne miano spaceru? Te krótkie momenty, kiedy idziemy na przystanek, przyklejeni do telefonów, żeby tylko nikt na nas nie spojrzał, wieczorne spacery z psem i przewalanie się zatłoczonymi ulicami miasta. Czy to faktycznie spacerowanie czy włączenie się w pęd? Ile w tym spacerowania, a ile potrzeby pragmatycznej zmiany miejsca i załatwienia codziennych sprawunków? Należałoby w tym miejscu spytać, ile faktycznie pamięta się z takiego spaceru; czy zapamiętało się mijane budynki,  gotycką latarenkę na styku dwóch ulic, czy drzewa w mijanym parku w ogóle wydają się znajome? Czy chociaż raz zatrzymało się, żeby dotknąć liści czy powąchać kwiat albo po prostu popatrzeć?

,,Każdego ranka po przebudzeniu przeciągam się i zmieniam pozycję z poziomej na pionową. Pierwsze kroki kieruję do kuchni. Włączam ekspres do kawy. Potem obieram kolejny cel wędrówki. Może podejść do najbliższego ekranu, żeby dowiedzieć się dowiedzieć, cóż to za nowe piekło rozpętało się w mediach w środku nocy?(…) Mój umysł wiecznie zmaga się z jakimiś myślami i każdego ranka zmuszam się, żeby zamiast wgapiać się w święcący ekran, wyjść na światło dnia i zaczerpnąć rześkiego świeżego powietrza.’’

Można spojrzeć na tę książkę jako na zbiór niezobowiązujących, luźno połączonych tematycznie cytatów z kilku epok, okresów, podań ludzi z tłumu i znanych twarzy albo jak na misję autorki, która pragnie uświadomić ludziom ważną rzecz. Że czas najwyższy odłożyć telefon i rozejrzeć się dookoła, żeby umysł wypełnił szmer liści, a nie burczenie powiadomień.

Można potraktować ją jako dziennik motywacji, bo książka stawia przed czytelnikiem zadania. Być może stawia drobne wyzwania, ale oprócz tego stawia nas pod innym kątem i pozwala dojrzeć sprawę z innej perspektywy. Odpowiedzieć uczciwie, przed samym sobą albo z ulgą zwierzyć się dziennikowi, jak to z tym całym spacerowanie jest. Że może wcale nie jest to takie proste. Że dawno nie wyszło się z domu, żeby stawiać stopę za stopą, rozglądać się, przyglądać , wyłapywać detale i pozwalać myślom płynąć swobodnie albo koncentrować się na wybranym punkcie, a nie pozwalać na to, żeby z każdej strony były ciągnięte za sznurki przez dystraktory uwagi. Ta książka- dziennik próbuje przekazać czytelnikowi coś więcej niż sztukę spacerowania. Nie kryje w sobie prawdy objawionej ani niczego o czym nie moglibyśmy pomyśleć sami i pewnie czasem nawet myślimy. Sęk w tym, że to temat niewygodny, spychany gdzieś w tył i zbyty wzruszeniem ramion. Duperelele Nie ma dziś czasu na spacerowanie, na takie rzeczy.

Człowiek wstaje, sprawdza meile, powiadomienia z kilku portali społecznościowych, pije lurowatą, mocną kawę i sadza tyłek w metrze albo samochodzie, żeby półprzytomnego dowiózł go do pracy. Wychodzi z tej pracy zmęczony i styrany, wraca do domu, który ma na głowie, do partnera, dzieci czy psa- którego trzeba wyprowadzić. Tyle spraw do załatwienia, może siłownia jest na tej liście, pewnie zakupy w pobliskim markecie do zrobienia, znowu kawa, krótka drzemka i człowiek zasypia przed telewizorem z cienkim piwem w puszce.

Jesteśmy zmęczeni- nic dziwnego, mamy przecież sporo na głowie. Nie każdy może sobie pozwolić na to, żeby się obijać. Ale każdy może i nawet powinien, bo jest to jak najbardziej wskazane, wygospodarować czas dla siebie i skupić się na sobie. Dla zdrowia psychicznego, fizycznego i dobrego samopoczucia. Żeby przerwać trzecią godzinę siedzenia nad artykułem, który utknął jak samochód w porannym korku. W takiej sytuacji można walić bezsilnie głową w wyimaginowany klakson, ale można też wyjść. Chodzić i pozwolić myślom płynąć.

Przede wszystkim nie trać chęci do spacerowania. Ja codziennie podczas spacerów wprowadzam się w dobre samopoczucie. Spacerami leczę też wszelkie dolegliwości. Spacerem doszedłem do moich najcenniejszych przemyśleń. Wiem też na pewno, że nawet od najbardziej dolegliwej myśli można uciec spacerowym krokiem.
Soren Kierkegaard

Spacerowanie to coś więcej niż przejście z punktu A do punktu B. To rozwijanie w sobie uważności,  wrażliwości na ducha miejsca ale też zaspokajanie oraz przedłużanie ciekawości świata, otwartości na miejsca, na rzeczy, na ludzi. Można przejść ulicą i zupełnie jej nie widzieć. Można przejść parkiem i ledwie zarejestrować kątem oka drzewa. O ile inaczej jest, kiedy wyławia się kruszące się gzymsy, gołębie na elewacji, nierówne kocie łby pod stopami. Kiedy przystaje się i zadziera głowę, żeby spojrzeć na korony drzew, na ośmielone wiewiórki, na trawę pochylona pod naszymi stopami. Inaczej jest, kiedy patrzy się, a nie idzie.

Błogosławieni ci, którzy dostrzegają piękno z zwyczajnych miejscach- gdzie inni nie widzą nic.
Camille Pissarro

Od nas zależy, jak potraktujemy tę książkę- dziennik. Jako zasłużony ale przyjacielski pstryczek w nos i dłoń położoną na ramieniu, która nas zatrzymuje, a jej właścicielka mówi: chodź. Jako zbiór myśli, aforyzmów i odnośników do kilku ciekawych badań, które wykładają rolę spacerowania i spędzania czasu poza domem oraz napomknięcia o kilku ciekawych osobach, o których chcielibyśmy się dowiedzieć więcej- które dla wielu innych stały się już inspiracją. Czy też jak kolejną pierdołę w naszym życiu, odłożymy na chwiejny stos rzeczy na naszym biurku, odhaczymy na naszej liście rzeczy do zrobienia, przekartkujemy, znowu siądziemy żeby scrollować instagrama i odpisać na wiadomości.

To, jak spędzamy nasze dni, bezpośrednio przekłada się na to, na czym nam upływa życie. Robimy tak naprawdę to, czym wypełniamy poszczególne godziny.
Annie Dillard
To od nas zależy na jaką glębę i na jakie warunki trafi ten tytuł. Autorka włożyła nam w ręce jedynie(aż) ziarenko.


Za egzemplarz dziękuję serdecznie wydawnictwu


3 komentarze:

  1. Podobne miałam uczucia do książki na początku, ale gdy zaczęłam czytać to już nie był tylko zbiór cytatów - ma w sobie coś niesamowitego, co zostaje w głowie na dłużej. I ta okładka! <3 Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. W moim przypadku ziarenko padło na żyzną glebę, tylko... tydzień po rozpakowaniu książki przyszła fala upałów po 35 stopni i nie było opcji, żebym łaziła po tym skwarze. A w dniu, w którym się ochłodziło... złamałam mały palec u nogi. Kuśtykam już od miesiąca i czekam aż się zrośnie, żeby wyruszyć wreszcie na spacer :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej nie dla mnie, zdecydowanie od spacerowania wolę bieganie ;)

    Czytanka na Dobranoc

    OdpowiedzUsuń