Strony

wtorek, 24 marca 2020

O ludziach bez ciał, zabijanych dla ciała, Filip Skrońc, Nie róbcie mu krzywdy




Mam pytać o to, co czuje się, gdy po raz ostatni trzyma się swoje dziecko w rękach? Dociskać, prosić o szczegóły, dojść do granicy? Mam to wszystko robić dla kilku mocnych zdań? Ludzie naprawdę chcą czytać o głębokim cierpieniu? Reporterzy robią to po to, by potem mówić o trudach swojej pracy, czy naprawdę wierzą w zasadę prawda ponad wszystko? Ponad cierpienie rozmówcy także?

Pewien typ reportaży stawia w centrum człowieka, w dwojaki sposób. Poprzez pośrednie wypływy, jak polityka, kultura, religia oraz bezpośrednio przez naruszenie integralności granic psychofizycznych. Oczywiście, sytuacja ekonomiczna, położenie geograficzne i aktualna władza- wszystko to w dalekosiężnej perspektywie wpływa na jakość i standard życia jednostki, wyznacza zakres jej praw i manipuluje aktywnością. Bezpośredniość wypływa jednak z człowieka, jest niezbywalną jego częścią, która wywołuje reakcje otoczenia i formuje jego rzeczywistość, jak niepełnosprawność ruchowa, intelektualna czy płeć. Albo albinizm.

W niektórych częściach Konga albinosi nazywani byli czarnymi zjadaczami manioku, w Mali czerwonymi ludźmi, a w Malawi określano ich pojęciem ,,napweri’’, które odnosiło się do brązowawego odcienia grochu. W wielu miejscach Afryki osoby z albinizmem nazywa się duchem, diabłem w ludzkiej skórze, fałszywym białym człowiekiem, białą małpą, białą kaczką czy białą kurą. W samej Tanzanii do dziś popularne jest określenie ,,mbilimelo’’, oznaczające w języku sukuma ,,białą kozę’’. Wraz z początkiem morderstw język dostosowywał się do rzeczywistości. Pojawiły się wtedy nie tylko nowe przesądy, lecz także nowe terminy określające osoby z albinizmem(…) ,,Zeru’’. Duch, czyli nikt, niepotrzebny. Tak naprawdę nieistniejący. Duch, czyli nie do końca człowiek. A co, jeśli obdarzony jakąś złą mocą? Lepiej zabić. Nie, nie człowieka. Ducha! Zabijając ducha, nie zabijasz przecież człowieka.

Filip Skrońc poświęcił pięć lat, żeby zająć się nie tyle co statystyką, zatrważającą, a niepełną i systematycznie uzupełnianą, ale żeby zobaczyć, porozmawiać i przetłumaczyć ile to, co widzimy w telewizji, ma wspólnego z zastaną sytuacją. Albinizm kojarzymy głównie z szokującymi prasówkami, z których dowiadujemy się o brutalnych morderstwach; rozczłonkowanych ciałach wykorzystywanych w rytuałach magicznych, przynoszących szczęście, zapewniających powodzenie.
Zamiast trafić do kraju bezwzględnie wyrachowanego i bezsensownie brutalnego, rozgląda się po kraju zdesperowanie biednym, żyjącym nadzieją wzbogacenia się i zacofanym. Osoby dotknięte albinizmem często nie przejmują się strachem przed wyjściem z domu i okaleczeniem, ale kolejnym głodnym dniem. Ubóstwo i głód, brak podstawowej opieki zdrowotnej i elementarnej wiedzy jest tak samo szkodliwy jak zabobonna wiara, jeżeli nie bardziej.

Osoby z albinizmem mają utrudniony dostęp do placówek edukacyjnych, co bardzo ogranicza albo w ogóle zamyka im wejście na rynek pracy, przez co żyją w skrajnym ubóstwie. Nie obawiają się tego, że ktoś przyjdzie do ich domu i pozbawi ich kończyny, co się zdarza, ale kolejnego postnego dnia. Skupiają się na najniżej stojących w hierarchii Maslov’a potrzebach. Podstawach. Na zadbaniu o swój komfort i potrzeby fizyczne. Potem na potrzebie bezpieczeństwa. Dopiero później na samorealizacji i potrzebach emocjonalnych oraz fazach normatywnych dla społeczeństwa. Nierzadko w ogóle nie zbliżają się do wierzchołka piramidy i zostają przy jej podstawie.

Pierwsza kartka: ,,Jedyną ochroną przeciwsłoneczną był jakiś łój, który dziadek nałożył mi na twarz.  Miałam wtedy trzynaście lat, nigdy potem nie stosowałam kemów i nie byłam u lekarza’’.
Kolejna kartka: ,,Mam szesnaście lat. Nigdy nie stosowałam żadnej ochrony.’’
Dwa lata. Krem z filtrem i okulary otrzymane od TAS.


Problemem jest brak opieki zdrowotnej oraz środków poprawiających jakość życia i umożliwiających funkcjonowanie na zadowalającym poziomie. Brakuje środków ochrony przed słońcem takich jak balsamy, nakrycia głowy czy okulary przeciwsłoneczne. Osoby z albinizmem nie wiedzą, że ich skóra wymaga szczególnej ochrony i zabiegów pielęgnacyjnych. Zamiast tego spędzają długie godziny  na polu w prażącym słońcu.

Ci ludzie nie mają niczego i są w stanie uwierzyć we wszystko(…)Kiedy są chorzy, nie mogą szukać pomocy w szpitalu, bo nie stać ich nawet na bilet autobusowy. Leczą się na miejscu, po porady chodzą w ostatniej chwili. Widok zdesperowanych klientów to szansa na szybki zysk. Jeśli jesteś czarownikiem, istnieją możliwości, byś stał się naturalnym uzdrowicielem. Jeśli jesteś naturalnym uzdrowicielem, zawsze możesz zostać czarownikiem(…)Oni sami przecież nierzadko żyją w skrajnej biedzie i są gotowi zrobić wiele, by odmienić swój los.

Prześladowania osób z albinizmem obecnie weszły w nową fazę. Nazwijmy ją  fazą neoalbinizmu, który stał się źródłem zysku,  często jedyną dostępną intratną opcją. Jedni faktycznie wierzą, że ,,biali ludzie’’ przynoszą pecha i należy się ich unikać. Przekonanie o słuszności pozbywania się noworodków, wciąż nie zostało skutecznie wykorzenione. Z drugiej strony pojawiają się osoby, które wierzą, że palce albo kości osoby z albinizmem zapewnią im pomyślność. Politycy, którzy w próbie socjalizacji kraju potknęli się w swoich staraniach, po godzinach idą do czarownika, żeby amulet zawierający fragment ciała zapewnił im sukces w wyborach. Zabobon i bieda prowadzą do wspólnego pastwiska tragedii. Pomimo odmiennych dróg, środki zaradcze mogą być zbieżne.

Operowanie na poziomie podstawowych i najbardziej naglących potrzeb; edukacja w tym rozpowszechnianie wiedzy czym jest albinizm. Udostepnienie środków ochrony skóry oraz programy edukujące w obszarze dermatologicznym. Uwzględnienie wielowiekowych tradycji oraz wypracowanie nowych rozwiązań, w tym równe traktowanie i skupienie się na prowodyrach i przyczynach, a nie izolacja ofiar w ramach ochrony. Wychodząc z ośrodków, które są azylami dla dzieci z albinizmem, ich wychowankowie często nie wiedzą jak się nazywają, gdzie mieszkają. Są pozbawieni kontaktu z rodziną, nie mieli dostępu do edukacji i są nieprzygotowani do pracy.

Dehumanizacja w ramach ochrony. Dehumanizacja językowa. Dehumanizacja znosząca ze sprawcy odpowiedzialność. Dehumanizacja, która sprzedaje się medialnie. Filip Skrońc, przeciwnie, traktuje osoby z albinizmem tak jak powinny być traktowane-  jak ludzi i przedstawia nam historię z różnych perspektyw. Nie naciska w pogoni za sensacją, bo nie o sensację się rozchodzi, tylko o tragedię, która pokryła ludzie życia. Wyczucie z jakim to robi i prowadzi czytelnika pomiędzy historią, z której wyrastają wierzenia magiczne a aktualną sytuacją polityczną i ekonomiczną, zrodziło we mnie wdzięczność wobec autora.

Pojawiają się głosy, że ta historyczno- teraźniejsza przeplatanka jest męcząca i wybija czytelnika z treści. Ale tutaj nie ma autonomii przeszłości i indywidualności przyszłości z pauzą teraźniejszości. Tak samo jak nie da się odseparować magii od socjalizmu. Myślenia magicznego od postępowego, bo teraźniejszość nie wymazuje dziedzictwa przeszłości. Dzieje się tu i teraz i można ją kształtować i podjąć się przekłucia, ale nie z czystego bloku, tylko bryły określonego kształtu. Ta przeplatanka pokazuje strukturę zjawiska, jakim jest prześladowanie osób z albinizmem i jest wyrazem potrzeby pracy systemowej.

Niewymuszanie drastycznych obrazów, przyjacielskie, pełne zrozumienie przemilczenia i obserwacja uczestnicząca, która prowadzi do relacji, ale nie rezygnuje z obiektywizmu. Pełna otwartości interdyscyplinarność, opowiadanie o ludzkiej tragedii, a nie budowanie napompowanej sensacji na jednostkowym nieszczęściu. Dzięki takiej narracji i podobnemu dziennikarstwu temat się ukorzenia, a nie ustępuje kolejnej sensacji- ludzkiej tragedii.  Aktywizuje, a nie szokuje i prowadzi do wycofania.

Podobnie jak w Missouli wyraźnie zaznaczone są obszary mocno dysfunkcyjne, próby nieudane, ale niepozbawione strukturalnej logiki. I przypadki które są wstępem i wystawowym początkiem, że można inaczej.  Jak pisał Vonnegut:
Nie ma powodu, dla którego zło miałoby triumfować częściej niż dobro. Triumf to kwestia organizacji.

Filip Skrońc, Nie róbcie mu krzywdy
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec: 2020

1 komentarz: