poniedziałek, 9 lipca 2018

The world of Lore: Potworne istoty, Aaron Mahnke



Tytuł: The World of Lore: Potworne istoty
Autor: Aaron Mahnke
Ilustracje: M.S. Corley
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 376

Historia podcastu Lore zaczyna się w 2015 roku, kiedy Aaron Mahnke postanowił stworzyć serię nagrań poświęconych wydarzeniom o zróżnicowanym natężeniu grozy, zwracając przy tym uwagę na miejsce i rolę człowieka w owych historiach. Opowieści miały na celu wywołanie dreszczyku niepokoju i refleksji. W 2017 na platformie Amazon video pojawił się serial bazujący na odcinkach podcastu, a w 2018 książka.
Potworne istoty to leksykon fantastycznych postaci, wywodzących się z legend, ludowych podań i  literatury. Mahnke stworzył przekrój przez postacie grozy takie jak wilkołaki, wampiry, zombie, gobliny, zmiennokształtni i duchy.
Bazuje przy tym na różnych tekstach kultury, czerpie z wielu niezależnych źródeł, co prowadzi do niepokojącej konkluzji – ponieważ koszmary ludzi są bardzo podobne na różnych kontynentach, chociaż nie miały okazji się konfrontować i przenikać. Książka okraszona jest również anegdotami oraz udokumentowanymi zdarzeniami z różnych epok.
Czytając, nasuwa się pytanie, czy te wszystkie stwory naprawdę istnieją.


Hell is empty and all the devils are here.*



A może są tylko wytworem wyobraźni, odpowiedzią na luki w naszym postrzeganiu, które mózg próbuje jakoś wypełnić. Ale czy robiłby to w tak mało racjonalny sposób? Możliwe, że są to wytwory powstałe w skutek szoku lub strachu – zaszczepionego w nas przez kulturę masową; kino i literaturę albo opowieści starej niani. No chodź, szybciej, bo zabierze cię zły pan. Tak mówimy przecież naszym dzieciom. Prawdopodobne, że noszą i pielęgnują w sobie ten niepokój, który przekształca się w coś więcej. Coś podobnego do tego, co wychyla się z otwartych drzwi szafy i trzaskających okien. Żaden racjonalny człowiek nie przyzna, że wierzy w to, co przeczytał w tej książce. Ale wielu z nich może poczuć niepokój po przeczytaniu udokumentowanych, przytoczonych w książce historii. Malutki płomyczek niepokoju.

- A gdybym poszedł w to miejsce? Może lepiej nie oglądać się przez ramię.

Autor prowadzi nas przez karty historii i pokazuje, że ludzie często tworzą bestie, żeby wytłumaczyć to, czego nie rozumieją albo z czym nie potrafią sobie poradzić. Przykładowo elementarne braki w higienie, sprzyjające szerzeniu się epidemii, w epoce kiedy medycyna nie jest wiodącą prym w osiągach dziedziną, można wyjaśnić atakami wampira. Wystarczy wyciąć i spalić serce zmarłego, przecież to takie proste!
Czasem łatwiej jest też po prostu stworzyć potwora niż zaakceptować faktyczny stan rzeczy- że potwory wyglądają czasem jak ludzie.
Książkę czyta się z zainteresowaniem i jej dużym plusem jest bez wątpienia kompozycja. Podzielona na pięć sekcji jest przejrzysta i praktyczna, bo można ją odłożyć i wrócić do niej bez wrażenia przerwanego wątku. Doceniam też obszerną bibliografię, bo książka  ma charakter eksploracyjny – szczegółowa bibliografia pozwala nam czytać u źródeł  i na wybrany temat, który nas interesuje. Oraz na znalezienie większej ilości literatury.
Nie można nie wspomnieć o klimatycznych ilustracjach M.S. Corleya, które idealnie wpasowują się w konwencję i styl książki. Okładka nie pozostaje zresztą w tyle, prosta, ale efektywna i niepokojąca jak sama książka.
Za prosty z kolei był dla mnie sam styl. Zdania są proste, język nieskomplikowany, a rozdziały, chociaż skomponowane z głową, krótkie. Zabrakło tu troszeczkę doszlifowania stylu, bo chociaż zebrana wiedza robi wrażenie, jest przekazana jasno i klarownie, to nie zaszkodziłoby, gdyby miała godną otoczkę.
Jest to dobry start dla osób, które chcą zapoznać się z potwornym panteonem wszelkiej maści, ponieważ przekrój istot jest imponująco zróżnicowany i czerpie z wielu kultur. Potworne istoty są jak wiedza w pigułce. Potem można ją już tylko rozszerzać.
Można też nauczyć się kilku historii albo zaczerpnąć inspiracji, żeby straszyć znajomych przy ognisku. 

*William Shakespeare

6 komentarzy:

  1. Nie słyszałam o tej książce, ale wydaje mi się, że mogłabym się z nią polubić :) Ostatnio mam ochotę na takie klimaty - dobra odskocznia od romansów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno, ja za romansami nie przepadam, ale Lore polecam jako przejrzyste, logicznie opracowane kompedium :D

      Usuń
  2. Bardzo chcę ją przeczytać, mam na liście od dawna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już kilka razy widziałam tą książkę na półce w księgarni, ale nie wiedziałam, że może być taka ciekawa. Na pewno po nią sięgnę - trafia na moją listę TBR :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, na pewno warto :D Planowana jest kolejna część!

      Usuń
  4. Nie odnalazłabym się w takich klimatach :)

    OdpowiedzUsuń