Autor: Leigh Bardugo
Tytuł: Język Cierni
Wydawnictwo: MAG
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 320
Ilustracje: Sara Kipin
Kiedy słyszę ,,baśnie’’ zapala mi
się błysk w oczach. Są jesiennymi chwilami, które spędzam w fotelu w za dużym
swetrze i kubkiem ciepłego napoju we własnym małym świecie. Te krótkie
opowieści kojarzą mi się z początkiem czytelniczej przygody i z początkiem
literatury w ogóle, bo przecież każdy z nas zaczynał od bajek i baśni.
Jesteśmy starzy w
momencie kiedy dezaprobata innych zaprząta naszą uwagę.
Język Cierni Leigh Bardugo jest chyba jednym z
popularniejszych zbiorów baśni napisanych pod starszą publikę. Zainteresowanie
jakim się cieszy, pokazuje, że dorosłego czytelnika nadal silnie przyciąga
kolorowy, bajkowy świat. No, może w trochę mroczniejszym wydaniu. Bardzo miło
patrzy mi się na dopieszczanie podstaw naszej wyobraźni – zawsze z krzywym
uśmiechem przyjmuję rewelacje tych, którzy twierdzą, że z podobnych rzeczy wyrośli.
Ja z wielką
chęcią i rozbuchaną ciekawością sięgnęłam po zbiór. Przyznam, że miałam wobec
niego duże oczekiwania, ze względu na otaczające mnie z każdej strony pozytywne opinie, nie tylko o
tej książce, ale i o innych pozycjach autorki. Poleceń, wydumanych recenzji i
zachwytów nie widzę końca. Tymczasem mi się podobało. I tyle.
Dostajemy sześć opowieści, które bazują na znanych
historiach. Już to stwarza pewną trudność, ze względu na to, że odtwórcze
pisanie zawsze narażone jest na utratę osobliwego pierwiastka, który zachwyci i
wciśnie nas głębiej w fotel i wykreowany świat. Nie reprezentuje w pełni autora. Tutaj
powiało co prawda świeżością i pomysłem, ale ten pierwiastek zdążył gdzieś
ulecieć.
Dwa pierwsze
opowiadania mnie nie zachwyciły i poczułam się zawiedziona, bo oczekiwałam
lektury z najwyższej półki. Ale przy następnych pochyliłam głowę w stronę
autorki, bo dwa kolejne przypadły mi do gustu, a dla dwóch przepadłam. Mowa o
Wiedźmie z Duvy i Jak woda wyśpiewała ogień. Przy czym ostatnie podobało mi się
na tyle, że chętnie przeczytałabym je w
formie odrębnej, dłuższej opowieści. Aż się o to prosi.
Sztorm przywiódł Ullę do chłodnego azylu północnych wysp, do
ciemnych jaskiń i płytkich, czarnych basenów, gdzie żyje po dziś dzień,
czekając na samotnych, ambitnych, sprytnych i słabych. Na wszystkich gotowych
dobić targu. Nigdy nie czeka zbyt długo.
Czyta się
lekko i przyjemnie. Autorka świetnie operuje nieskomplikowaną konstrukcją
stylistyczną baśni. Nie czyni to jednak lektury infantylną, wręcz przeciwnie.
Pozwala się zaangażować i poddać bez reszty odrealnionemu,
muskającemu mackami niepokoju, światu.
Wszystko to
zamknięte w niesamowitej oprawie mrocznych, utrzymanych w ciemnej tonacji- w
granatach i bordo- ilustracjach Sary Kipin, którym warto przyjrzeć się na
spokojnie, po przeczytaniu lektury. Niesamowicie oddają klimat baśni, a nawet,
powiedziałabym, tworzą go- są idealnym obrazem tego w jakich barwach autorka
widziała swoje dzieło i jaki miała do niego stosunek. Ilustracje, mapa,
okładka- to małe cuda, która zasługują na uwagę samą w sobie i zdecydowanie
podobijają efekt pozycji. Na pewno w jakimś stopniu ociepliły moją opinię o książce.
Na pewno sięgnę po Szóstkę Wron i Królestwo Kanciarzy z
nadzieją na to, że mój stosunek do autorki, już pozytywny, ulegnie jeszcze
poprawie. Czy polecam tę pozycję? Owszem, będzie idealna na zbliżające się
jesienne wieczory w grubych skarpetach i deszczem za oknem. Pozwoli
odpłynąć i trochę pogdybać nad
niektórymi fragmentami. Jest to pozycja niewątpliwie dobra, z wysokiej półki,
owszem. Ale nie najwyższej.
Jeśli jesteś na tyle
niemądry,
By zboczyć ze
ścieżki…
Przeczytaj!
Lubię takie opowieści o dobrze znanych rzeczach opowiedziane zupełnie z innej perspektywy np. bajce o królewnie całującej żabę z perspektywy żaby.
OdpowiedzUsuńZ chęcią sięgnę po tą pozycję. Myślę że na jesien będzie to idealna książka
OdpowiedzUsuńOsobiście uwielbiam wszystko co wyszło spod pióra autorki :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam na półce, ale jeszcze po nią nie sięgnęłam. Szóstka wron jest bardzo dobrą pozycją. wielokrotnie mnie zaskoczyła
OdpowiedzUsuńNa pewno niedługo się za nią zabiorę c:
UsuńChyba wolałabym jednak zabrać się najpierw za inne książki tej autorki. ;)
OdpowiedzUsuńJools and her books
Ja uwielbiam Leigh Bardugo, jej książki idealnie wpasują się w mój gust czytelniczy. Swoją przygodę z nią zaczęłam od Trylogii Griszy, później przeczytałam Szóstkę Wron i Królestwo Kanciarzy i strasznie podobało mi się to jak autorka się rozwinęła między jedną, a drugą serią ;) Język Cierni mam na półce, ale jeszcze się za niego nie brałam, póki co podziwiam wydanie ;)
OdpowiedzUsuń