Autor: Maja Lidia Kossakowska
Tytuł: Grillbar Galaktyka
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 511
Są ludzie, którzy dzień w dzień
mogą jeść frytki, są też tacy, którzy na posiłek wielkości orzecha włoskiego
skłonni są wydać obsceniczne sumy. Hermoso Madrid Iven zdeterminowany jest
dostarczyć wszystkiemu co chodzi, pełza, lata w galaktyce dowodu na to, że
jedzenie jest absolutem. Czymś więcej, niż tylko zaspokojeniem biologicznej
potrzeby- dostarczeniem organizmowi elementarnych składników. To sztuka, która
polega na oddziaływaniu na wszystkie zmysły, a jej akty dostarczają rozrywki,
przyjemności i zatracenia.
Motyle, moi kochani.
Po prostu motyle w brzuchu.
Hermoso totalny laik, zauroczony tajnikami kuchni i
możliwościami jakie oferowała, mozolnie pnie się po szczeblach wtajemniczenia
kuchmistrzów, zaczynając od najbardziej snobistycznej szkoły gastronomicznej w
Galaktyce, poprzez podłe speluny, których właściciele udowodnili mu boleśnie
ile wart jest wychowanek elitarnej placówki, do prestiżowego angażu w Płaczącej
Komecie. Jako jej współwłaściciel czuje, że osiągnął to o czym od dawna marzył.
Pozycję, prestiż, swobodę w kuchni i dowolność wykonania.
Bo kosmos pełen jest żarcia. Niezwykłych, niezapomnianych potraw.
Zdumiewających składników. Kulinarnego prestidigatorstwa. Klimatu. Szczypty
dekadencji. Talentu. I poświęcenia większego nawet, niż umiecie sobie
wyobrazić.
Mógłby nie ruszać się z kuchni, w której zgromadził
pracowników z szemranych zakątków galaktyki, mistrzów w swoich dziedzinach,
ekscentryków w całej reszcie. Mógłby dalej
przebierać w mnogości kosmicznych składników i obchodzić przepisy dla
wybrednych gości, gdyby nie jeden mały problem. W kuchni zaszła pomyłka, która
doprowadziła do wydania członkowi mafii niewłaściwego posiłku, który okazał się
śmiertelny w skutkach dla jego gatunku. Hermoso musi porzucić uprzywilejowaną
posadę i uciekać od życia, które prowadził. Porzucić nazwisko, karty kredytowe,
tytuł i przyzwyczajenie do wysokiego standardu życia.
Od tego momentu zaczyna się jego życie tułacza. Odwiedzi
planety znane i powszechnie niedoradzane do zwiedzania. Będzie gotował w
skandalicznych warunkach i okolicznościach, pozna nowych przyjaciół. Ale nawet
to wszystko, nie przeszkodzi mu kolekcjonować nowych doświadczeń kulinarnych i
tajników miejscowych kuchni. Hermoso za wszelką cenę chce wrócić do kuchni,
spokojnego gotowania i życia, gdzie największe napięcie panuje pomiędzy
stanowiskami w kuchni. Okazuje się jednak, że jest wplątany w większą sprawę,
na skalę Galaktyki.
Czy uda mu się nie dopuścić do upadku kuchni i do tego,
żeby ludzie żywili się syntetyczną, zieloną papką zamiast pławić się w
przyjemności ze starannie przygotowanych i wyselekcjonowanych posiłków?
Gdybyście zapytali czy polecam wam tę
książkę, jako dobrą fantastykę, powiedziałabym nie. Nie jest to nic wybitnego,
co poleciłabym każdemu. Ale za to na pewno zapadnie mi w pamięć na równie długo
co niejedna ,,wybitna’’ pozycja. A nawet dłużej. Śmieszna, nietuzinkowa, szokująca-
spędziłam przy niej cudownie czas. Dawno nie uśmiałam się tak przy książce.
Akcja jest wartka, dostajemy tu międzygalaktyczny pościć
i przygodę, która ani na moment nie zwalnia. Początkowo przytłoczona mnogością
nazw, ras, potraw i wyglądu tego wszystkiego, czułam się lekko skonfundowana,
ale szybko z zainteresowaniem i rozbawieniem śledziłam kolejne twory. I z
pewnym podziwem, bo widać tu kawał wyobraźni, która nieskrępowana wije się we
wszystkich kierunkach i wyciąga po nas macki.
Sam Hermoso jest cyniczny, wierny przyjaciołom i
całkowicie zaangażowany w to co robi- ciężko go nie polubić. W swojej kuchni
zebrał istną galerię osobliwości i każdej postaci poświęcona jest uwaga,
przybliżając jej zwyczaje i aparycję oraz, często, absurdalne zachowania. Tło w
postaci bohaterów i historii jest tak barwne, że nie można narzekać na chwilę
nudy. Co najwyżej na nadmiar wrażeń.
Na początku byłam tym trochę zmęczona i przytłoczona,
książkę często odkładałam, ale czym dalej, tym rzadziej miałam na to ochotę.
Wpłynął na to niewątpliwie sam Hermoso, który z dystansem podchodzi do
galaktycznego rozgardiaszu, a z miłością do kuchni. Prowadzi czytelnika
bezpiecznie przez przytłaczającą masę doznać.
Jak widzicie nie jest to najnowsza
pozycja, ale polecam ją dla osób, które szukają czegoś lekkiego na wakacje, a
przejadły im się niezobowiązujące romanse i lekkie obyczajówki. Przy Grillbarze
uśmiejecie się do łez i zrozumiecie, że jedzenie to coś więcej niż sposób na
wyciszenie biologicznej potrzeby. To sztuka,
która składa się z wielu aktów.
Nadal kocham tę robotę, to znaczy, że wygrałem.
Książki Lidii Kossakowskiej czekają na mnie już długo w kolejce. Jestem bardzo ciekawa również tej pozycji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Polecam sprawdzić, ta jest bardzo nietuzinkowa i odbiega od innych pozycji autorki :)
UsuńZapisze sobie tytuł, jednakże nie wiem jak z tym będzie; może kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńciekawy opis, ale nie wiem czy sie skusze. ciezko poiwiedziec.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tę autorkę i nie mam pojęcia jak to się stało, że ta książka mi umknęła!
OdpowiedzUsuńChyba nie jest jakoś znana. Też o niej nie słyszałam, dopóki nie dorwałam jej na konwencie :D
UsuńO jacie! Sam pomysł i fabuła bardzo mnie zaintrygowały. Są raczej, powiedziałabym, dosyć niecodzienne. Zainteresuję się głębiej tą pozycją! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! włóczykijka z Imponderabiliów literackich
Mam ją na półce, więc na pewno niedługo się za nią zabiorę. :D
OdpowiedzUsuńPolecam, u mnie przelażała pół roku! :D
UsuńFantastyka o jedzeniu.... Powiem ci, że już przez samą oryginalność tematu mam ochotę sięgnąć, a jak jeszcze mówisz o humorze! :)
OdpowiedzUsuńHumor i kreacja głównego bohatera są bez wątpienia dużą zaletą :D
UsuńCiekawa okładka, ale na książkę raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia, wydaje mi się jednak, że nie przypadłaby mi do gustu :) Ale kto wie, może kiedyś... :)
OdpowiedzUsuńFajnie, mimo że nie jest dopracowana zupełnie, to możemy tę książkę zapamiętać. Fajne jest to skakanie po planetach, jednak musiałabym przemyślęć, czy zainwestować w tę pozycję, chociaż wątpię...
OdpowiedzUsuńZupełnie nie moja bajka :)
OdpowiedzUsuńW wakacje lubię własne czytać takie lekkie pozycje, wiec na pewno będę miała ją na uwadze! Świetny blog, dodaję do obserwowanych. :)
OdpowiedzUsuńPolecam! Dziękuję, bardzo mi miło c:
UsuńLubię takie lekkie książki, więc nie odmówię :)
OdpowiedzUsuń