Tytuł: Leah
gubi rytm
Autorka:
Becky Albertalli
Wydawnictwo:
We need Ya
Data wydania:
17 października 2018
Przykro mi,
Simon, ale jesteś zbyt cenny. Gdybyś nie był gejem i w związku, totalnie bym za
ciebie wyszła.
Becky Albertalli dała się poznać
jako autorka lekkich, ale nie pozbawionych sensu młodzieżówek, które zgrabnie
poruszają wrażliwe tematy. Rzeczy ważne wyciąga na wierzch, ale z kurtuazją, a
nie z prostackim plaśnięciem. Tym razem powraca z powieścią, sequelem Simona
oraz inni Homo Sapiens, w której poznajemy jego najbliższą przyjaciółkę. Czy i
tym razem zbierze plon w sercach nastolatków?
Leah, najlepsza przyjaciółka Simona, zazwyczaj trafia we
właściwe dźwięki jako perkusistka żeńskiego zespołu Emoji, ale w życiu często
zdarza jej się zgubić rytm. Zgrana paczka z Creekwood zaczyna się rozpadać pod
presją ostatniego roku i wyboru uniwersytetu, Leah nie wie co robić. Na horyzoncie majaczy bal na zakończenie roku
szkolnego, na który wcale nie ma ochoty i wybór uczelni.
Atmosfera w grupie staje się coraz bardziej napięta. Do tego
Leah skrywa sekret o którym nikt nie wiem, nawet jest najlepszy przyjaciel,
Simon. Dziewczyna wypada ze swojego rytmu, kiedy jej najbliżsi zaczynają się
kłócić, a już zwłaszcza wtedy, kiedy orientuje się, że wobec jednej z osób
kiełkuje w niej uczucie, na które wcześniej sobie nie pozwalała.
Czy Leah odnajdzie się w melodii o ostatnim roku szkoły,
przyjaźni i pierwszej miłości?
To musi być najlepsze w byciu zakochanym –
to uczucie, że ma się dom w czyjejś głowie.
Tym razem poznajemy historię z
perspektywy mocno sarkastycznej, pesymistycznej i ,,zawsze na nie’’ Leah, która
jest mocną przeciwwagą sympatycznego Simona. Charakter Leah jest mocny i
niekiedy ciężki dla postronnych. Dziewczyna unosi się honorem, jest uparta i do
bólu praktyczna. I czasem irytuje jak nic, kiedy po raz kolejny sobie czegoś
odmawia albo nie chce gdzieś pójść z wydumanego powodu. Mimo wszystko budzi
sympatię po wszystkich głupiutkich, przerysowanych bohaterkach. Cicha,
utalentowana plastycznie, świadoma siebie przy jednoczesnym braku pewności. Ze swoim ciętym językiem i ironiczną
manierą jest maksymalnie wypełnioną postacią
Bo ja jestem.
Zadowolona. Szczęśliwa. Naprawdę. To trochę dziwne.
Autorka uderzyła w podobne tony jak w przypadku Simona i
stworzyła niewybujały obraz nastolatków, który można przyjąć bez większej irytacji.
Ugryzła temat zakończenia szkoły od dobrej strony, pokazując presję wyboru
uczelni i napięcie jakie towarzyszy decyzji o przyjęciu. Drobne zazdrości o
pozytywne decyzje kolegów, dylematy; troskę o finanse, obawę o odległość.
Związki, które rozpadają się pod perspektywa odległości i takie, które nadal
funkcjonują całkiem nieźle. Strach, entuzjazm, wsparcie rodziców.
Ponownie poruszyła też temat orientacji seksualnej w
naturalny i nienatarczywy sposób. Zdecydowanie ma umiejętność mówienia
swobodnie i sensownie na tematy, wokół których inni kluczą i dorabiają lukratywną
otoczkę. Mam tylko nadzieję, że nie
poruszy tego samego tematu po raz kolejny, bo będzie to już przesyt. Trzeba podejść do niej z rezerwą, bo robi się schematycznie i chwilami irytująco za sprawą trudnego charakteru Leah.
Na razie jednak pisze lekko, przekonująco
i chociaż jej bohaterom bliżej do nastolatków niż młodych dorosłych, to mimo
tego, a może właśnie dzięki temu, wierzę, że wiele młodych osób odnajdzie tu
cząstkę siebie i prawdopodobnie, będzie w stanie utożsamić się z problemami i
być może bohaterami. Albertalli znowu trąca serca nastolatków.
Zaskoczyłaś mnie tą recenzją. Po tym jak Book Roast zmieszała tą książkę z błotem myślałam, że jest kiepska, a tu pochlebna ocena. I nie wiem już co myśleć...
OdpowiedzUsuńPowiem tak, ona nie jest szczególnie odkrywcza, znowu pojawia się temat orientacji, a bohaterka chwilami jest drażniąca, do tego bohaterowie często są infantylni, to się zdarza w młodzieżówkach bardzo często, ale jednocześnie to lekka, przyjemna, nie pozbawiona sensu lektura, więc nie widzę powodu, żeby mieszać ją z błotem.
UsuńCudowna! Uwielbiam książki tej autorki :)
OdpowiedzUsuńOstatnio jakoś nie udaje mi się natrafiać na takie typowo "nastoletnie" historie, ale czemu by nie spróbować tej powieści. Skoro wypadła przyjemnie, bohaterowie nie irytują. Chyba dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńChyba muszę rozejrzeć się za historią Simona. Czytałam na temat tej książki sporo dobrych opinii. Później zobaczymy, czy będę chciała brnąć w to dalej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
https://tamczytam.blogspot.com