Cała książka o robakach? Zanim wzdrygniecie się z
obrzydzeniem, zastanówcie się, ile tak naprawdę wiecie o tych niewielkich
mieszkańcach Ziemi, którzy po wielokroć przewyższają nas liczebnością. Motyle
są ładne, każdy to przyzna, korniki jedzą drewno, pszczoły zapylają kwiaty i to
dzięki nim możemy umilać sobie życiem miodem. Prawdopodobnie wymienicie jeszcze
kilka owadów, w mniejszym albo(głównie) większym stopniu uprzykrzających życie.
Ale czy potraficie wymienić więcej pozytywów niż te, które wykuliście na
przyrodzie? Czy zastanawialiście się, co by się stało, gdyby pewnych gatunków
zabrakło? Jakie konotacje miałoby to dla ekosystemu? Czego możemy się od owadów
nauczyć? Co dla nich zrobić?
,,Na każdego człowieka żyjącego
dziś na Ziemi, przypada ponad 200 milionów owadów.’’
Autorka podzieliła książkę na dwie główne części, w których
zawierają się bardziej szczegółowe kwestie. Pierwsza część traktuje o owadach
jako takich, o ich budowie, funkcjach narządów, zwyczajach seksualnych,
koegzystencji z innymi gatunkami. Następna skupia się z kolei na relacjach z
jednym szczególnym gatunkiem; z człowiekiem. Pokazuje, że nasze światy
przenikają się i że właściwie jest to jeden, wspólny świat. I tak dowiadujemy
się, jak owady zaopatrują nas w żywność, sprzątają w naturze, dają nam to,
czego potrzebujemy. Podsuwa nam również dziedziny, w których możemy czerpać,
inspirując się owadami. Aż w końcu, wskazuje palcem na nas i mówi, co możemy
zrobić dla tych małych istot, które tyle
robią dla nas.
Po książki popularnonaukowe, zahaczające o ogólną tematykę
dotyczącą zwierząt, sięgam zwykle bez wahania i z dużym zainteresowaniem.
Obawiałam się jednak, że temat owadów, które wywołują we mnie paniczną wizję
tym, że wplączą mi się we włosy, będzie dla mnie zbyt nużący, że niewiele wyciągnę
z lektury. Tymczasem autorka nie tylko poszerzyła moją wiedzę, ale też
rozłożyła mnie na łopatki swoim humorem i ograniem tematu, który w innych,
mniej zręcznych rękach, mógłby zniechęcić i rozminąć się z efektem. Anne
Sverdrup – Thygeson przez całą książkę, ilustruje fakty takimi przykładami,
które osiągają cel dzięki swojemu absurdowi albo humorowi. Ciężko o nich
zapomnieć. Liczne wtręty kulturowe i dystans autorki stworzyły coś ponad tekst
naukowy, stworzyły tekst przede wszystkim przyjemny. Od samego początku duże
wrażenie robi jej erudycja – braki w takich naukowcach są najdotkliwsze. Ludzie
którzy przeprowadzają wartościowe badania, a potem potrafią wyjść z nimi do
ludzi i coś z nimi zrobić, to rzadki okaz który należy eksponować. Tutaj
empiria spotyka się z pragmatyzmem.
,,Chrząszcz ciemnik czarny,
mający na brzuchu czujnik ciepła – składa jaja w żarze pozostałym po pożarze
lasu – jest badany przez armię amerykańską i inne z myślą o opracowaniu
lepszych czujników termicznych.’’
Układ książki również jest ustrukturalizowany i przejrzysty.
Dziewięć rozdziałów tworzy spójną całość, jednak dosyć oszczędną objętościowo, dzięki czemu osoba
nieobyta w temacie ma szansę zapoznać się z informacjami wykraczającymi poza
podstawowe, podziwić się nad śmiesznymi
w naszym odczuciu adaptacjami(dzięki czemu na długo je zapamięta) oraz zastanowić
się nad tym, ile miejsca na świecie zajmują owady i w jak wielu aspektach je
wykorzystujemy. Każdy rozdział podzielony jest na kolejne podrozdziały, dzięki
czemu można rozłożyć lekturę na części i nie mieć wrażenia, że cały czas
przebijamy się przez kokon informacji. Pierwszy raz spotkałam się z numerami po
wewnętrznej stronie strony. W moim odczuciu skondensowało to dodatkowo tekst. W
połączeniu z ilustracjami i czarną stroną przed nowym rozdziałem, całość
prezentuje elegancką prostotę, w której nikt się nie pogubi.
Tak samo jak w tekście. Nawet ci z was, którzy wołają swoich
partnerów na pomoc, kiedy mrówka wejdzie do mieszkania, nie będą mogli
zaprzeczyć niewątpliwej roli owadów w ekosystemie i życiu ludzkim. Wszyscy
wiemy, że pszczoły dają miód. Ale bez miodu da się żyć, powiecie. Pewnie, że
tak. Ale bez żuków, które wykorzystują krowie placki już niekoniecznie. Bez
nich utonęlibyśmy po kostki, dosłownie, a nasza ,,woda’’ miałaby kolor brązowy.
Karaluchy mogą stać się strażakami przyszłości; nawigatorami w płonących,
zawalających się budynkach. W końcu są owady, które mogą zapanować nad
,,bałaganem’’, który narobiliśmy, bo rozsmakowały się w plastiku.
Zapleczy wieczy autorki niewątpliwie jest zagracone, ale
uporządkowane. Obszerna bibliografia jest tutaj dodatkiem, odnoszę wrażenie, że
wiedza, którą dysponuje broni się sama. Zarzutem stawianym podobnym pozycjom
jest to, że są ograniczone lokalnie. Owszem, autorka odnosi się głównie do
Norwegii, z racji tego, że tam mieszka, pracuje oraz z tym obszarem związana
jest jej działalność naukowa i praca badawcza. W książce nie braknie jednak
opisu owadów z całego świata oraz szerszego spojrzenia na sprawę. Autorka z
pewnością nie jest krótkowzroczna, a jej przemyślenia ograniczone miejscem
zamieszkania.
Być może po lekturze nie zakiełkuje w was nagła miłość do
stworzeń, które mają więcej nóg niż wasz pies, ale zakiełkuje coś równie
ważnego. Autorce na pewno uda się wzbudzić w was szacunek wobec niewielkich
sąsiadów. Będziecie pod wrażeniem, jakie przystosowania wykształciły owady. Nic
dziwnego, w końcu pojawiły się na Ziemi setki milionów lat przed nami.
Sverdrup- Thygeson weźmie was pod rękę i równym, spacerowym krokiem oprowadzi
po tym niezwykłym świecie i wskaże, kiedy patrzeć w górę, a kiedy pod nogi.
Za egzemplarz dziękuję
Zaciekawiłaś mnie swoją recenzją. Z przyjemnością sięgnę po książkę :).
OdpowiedzUsuńNamówiłaś mnie na lekturę :)
OdpowiedzUsuńNie mam nic przeciwko owadom, ale panicznie boję się pająków. Jeśli są tam choćby wspomniane, to ja mówię pas :D
OdpowiedzUsuńO jacie, może przydałaby mi się ta książka, bo mam ogromny wstręt do wszelakiego robactwa i nie pogniewałabym się, gdyby minął. Może ta ksiązka pomogła by mi się oswoić ze światem wszelakich owadów, robaków itd. Kiedyś mi nie przeszkadzały. Teraz normalnie mam na nie alergię.
OdpowiedzUsuńTo ja polecę "Zbrodnie robali", skarbnica wiedzy i ohydne ilustracje <3
OdpowiedzUsuńNienawidzę pająków i to nie z jakiegoś konkretnego powodu. Po prostu zobaczę jednego i jestem blisko zejścia na zawał. Niektóre owady są niesamowite, mimo tych nóg i zdaje sobie z tego świetnie sprawę, ale mimo to nie chce przebywać z nimi w zbyt ścisłych relacjach. Boję się ich mimo, że są o wiele mniejsze ode mnie i niegroźne. Tak to już jest. Książkę przeczytam bo po pierwsze spodobała mi się twoja recenzja i po drugie chce zobaczyć czy po niej może chociaż trochę przejdzie mi strach do wszystkiego co małe i wielonogie.
OdpowiedzUsuńWiktoria z Książki według Wiktorii
Mam w planach tę książkę, lubię poznawać nowe ciekawostki ;)
OdpowiedzUsuń