środa, 1 maja 2019

Remedium, Radosław Rutkowski




Czego oczekuję od dobrego kryminału? Niektórzy stawiają na autentyczność, chcą żeby przedstawione postępowanie odpowiadało faktycznemu stanowi rzeczy. Ja nie. To fikcja i pewne rzeczy mogą być podkoloryzowane. Inni chcą trupa na każdym rogu. Niech włączą sobie wiadomości. Czego chcę ja? Dobrego śledczego. Sarkastycznego wygi. Nawet nie musi być przystojny.

,,Strach jest dobry, ale ignorancja już nie.’’

Przemek Strawczuk, policyjny śledczy z Krakowa, przyjeżdża do Łodzi, żeby pomóc znaleźć sprawcę brutalnego morderstwa. Wraz ze swoim nowym partnerem, Tomkiem Gąsiorem, badają okoliczności zbrodni. Ofiarą jest Katrina, studentka zabita  w wynajmowanym przez siebie mieszkaniu. Sprawca metodycznie z chirurgiczną precyzją przebijał kolejne narządy dziewczyny, a na ścianie pozostawił napis: ,, Żyłaby, gdybyś otworzyła te drzwi.’’

Prawdopodobnie skierowany do współlokatorki dziewczyny, Pauliny Gaworskiej, z którą ta jednak praktycznie nie utrzymywała kontaktu. Z jakiegoś powodu wiadomość, która zabójca zostawił na miejscu zdaje się skierowana właśnie do niej. Co więcej, dziewczyna była w mieszkaniu, kiedy ten…szykował się do zbrodni.

Dziewczyna zszokowana i przerażona nagłą śmiercią Kariny, chce się odciąć od tych wydarzeń i zapomnieć o tym, co się wydarzyło, ale nie zdaje sobie sprawy, że gra dopiero się zaczęła, a ona została wciągnięta w sam jej środek.

Zabójca chce coś zmienić, sprawić, by ogarniający nas wszystkich marazm i znieczulica ustąpiły. Proponuje brutalną terapię jako remedium. Tylko czy forma i… pacjentka okażą się odpowiednie?

Odlew formy okazał się dobrze znany. Zabójca, który kolejne ofiary traktuje jako wiadomość dla rozhisteryzowanej Pauliny. Nie on pierwszy jest ogarniętym szałem idealistą, który jest przekonany o tym, że to jemu przypada naprawić świat, w którym sprawy źle się mają. Będącym zdania, że ludźmi trzeba porządnie potrząsnąć, żeby naprawić to, co dzieje się wokół. Nie jest to nic odkrywczego, ale dla fanów idealistów, wizjonerów  i… socjopatów, to przyjazne wyciągnięcie ręki.

Sęk w tym, że całość nie toczy się po wyboistej drodze, a raczej po długim płaskim trakcie. Akcja dzieje się w Polsce i zdaję sobie sprawę, że niektórych to odrzuca. W każdym razie mi  w żaden sposób nie przeszkadza. Łódź jest w pewien sposób miastem zasłoną; która za wytartym przepierzeniem skrywa ładne rekwizyty. Z tym, że za dużo trochę tu opisów, starających się nas przekonać do tego, że tak, że to warte uwagi miasto i porządni ludzie z tych śledczych…

,,No niestety, nie każdy jest takim wyrachowanym, zimnym socjopatą jak ty.’’

Tyle, że normatywni i bez polotu. Zdaję sobie sprawę, że taki obraz jest zapewne bliższy rzeczywistości; policjanci kluczą, wija się i nie mogą złapać tropu między palce. Powszedniość. Normalność. Realizm. Tylko po co? Ja chcę starego wygi, albo prawdziwego psa gończego, którego podnieca śledztwo i zapach krwi albo jest nim zmęczony, ale sznur sprawy ciasno go oplata,  a ten zawzięcie jeszcze go zacieśnia. Zrezygnowani. Cyniczni. Zaangażowani. Przesiąknięci tym wszystkim. O takich śledczych, detektywach i policjantach pragnę czytać. Nie o takich, którzy pistoletów używali wyłącznie na strzelnicy, a alkohol określają mianem ,, napoi wyskokowych’’. Wyskoczyć, to ja mogę przy czytaniu czegoś takiego.

Nie mogę też pozbyć się wrażenia, że te śledztwo było prowadzone chaotycznie i bez planu. Że jak się uda, to się uda, jak nie, to trudno, spróbujemy czegoś innego. Że gdzieś tych kompetencji i możliwości nie wykorzystano, a w innym miejscu je przekraczano jak w kontaktach ze świadkami. Panowie powinni porządnie się napić, może wtedy łatwiej trzymałoby się im protokołu. Zwłaszcza, że biedną Paulinę doprowadzili na skraj wytrzymałości emocjonalnej.

Czyta się to szybko, pomimo dosyć obszernych opisów, ale jednocześnie… odnosi się wrażenie, że autor powinien głębiej i szerzej wykopać kryminalny dół, jeżeli ta historia miałaby wybrzmieć w pełni, bo zabrakło mu solidnej łopaty, żeby dokopać się do przyzwoitego poziomu. A nie chodzi o przerzucanie ziemi.


Za egzemplarz dziękuję serdecznie wydawnictwu



2 komentarze:

  1. Ciekawa ksiazka, ale raczej nie dla mnie :)
    Pozdrawiam, Pola
    www.czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. "Śledczy z Krakowa" - taaak! "Przyjeżdża do Łodzi" - ooooch... To tak w skrócie moja reakcja :D Jeśli na nią trafię to z przyjemnością przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń