Tytuł: Moje serce, mój wróg
Autorka: A.J. Steiger
Wydawnictwo: Bukowy las
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 368
Mało która młodzieżówka mi się
podoba i przedstawia faktyczną wartość. Ale z masochistycznym uporem sięgam po
kolejne. Dlaczego to sobie robię? Żeby w końcu znaleźć, rozkochać się i
opowiedzieć wam o takim tytule jak ,,Moje serce, mój wróg'’.
Wiele rzeczy sprawiało mi ból – jaskrawe światła, głośne
dźwięki, drapiące ubrania- ale kiedy o tym mówiłam, nikt mi nie wierzył.
,,Zaadaptuj się. Udawaj, że jesteś
normalna.’’ Alvie słyszała to zbyt wiele razy i od zbyt wielu ludzi, od których
oczekiwała akceptacji i zrozumienia. Dorośli zawiedli pokładane w nich zaufanie
i złamali swój autorytet. Zamknęła się na ich słowa, przepisywane tabletki oraz
ludzi w ogóle.
I teraz, chociaż źle się odnajduje wśród innych, za
wszelką cenę stara się udowodnić, że jest w stanie bez większych przeszkód
utrzymać się i żyć przeciętnie. Inaczej wrócić do ośrodka dla problematycznych
nastolatków. Alvie musi temu sprostać do osiemnastych urodzin bez większej
wpadki, żeby mogła być prawdziwie wolna i niezależna. Na razie pozostaje pod
zatroskaną obserwacją kuratora i nadzorem sędziny ze względu na jej wniosek o
usamodzielnienie.
Są jednak momenty, kiedy Alvie nie tyle co się potyka,
ale upada. Bardzo widowisk
owo. Praca, ludzie, nadzór. Wymagania społeczeństwa. To wszystko idzie z nią w krok w krok i w którymś momencie Alvie zostaje w tyle.
owo. Praca, ludzie, nadzór. Wymagania społeczeństwa. To wszystko idzie z nią w krok w krok i w którymś momencie Alvie zostaje w tyle.
Tam spotyka Stanleya. Kogoś tak dziwnego jak ona.
Podpierającego się laską chłopaka, o ciele kruchym jak filigranowa porcelana.
Wiedziona niezrozumiałym impulsem Alvie postanawia zbliżyć się do niego, czego
zawsze się wystrzegała. W jej pamięci nadal żywy pozostawał obraz ostatniej
osoby, którą kochała. I co się z nią stało. Jeżeli uda jej się odnaleźć siłę,
żeby przezwyciężyć tkwiącego w niej wroga, być może odnajdzie w życiu
szczęście.
A i jeszcze
jedno. Alvie ma Aspergera.
Żywa i martwa jednocześnie- przypominam kota Schrödingera.
Scenariusz, który do mnie trafia. Ma sens. Trudne
uczucie, które połączyło dwoje młodych ludzi, osamotnionych w swoim cierpieniu
i zamkniętych we własnych uczuciach. To, że świat ich skrzywdził sprawiło, że
otworzyli się na siebie i swoje potrzeby. W niesamowity sposób.
Stanley
podarował Alvie najbardziej wartościową rzecz. Coś czego pragnęła od dawna.
Akceptację i zrozumienie. Samo zaburzenie jest przedstawione w sposób wierny i
rzetelny; Alvie ma trudności z poznawaniem nowych osób oraz podtrzymywaniem
kontaktu, trudności z akceptacją zmian czy usztywnione zachowania. Interesuje
się naukami ścisłymi, a szczególnie biegła jest w temacie zachowań zwierząt. I
odkąd tylko pamięta, słyszy, że wszystko jest jej winą, że powinna się dopasować. Jakby reakcje ludzi na jej
zaburzenie, zachowania, na nią nie
były niewłaściwe. Ona jest jaka jest. A
nie znalazł się nikt, kto uznałby, że jej zachowanie jest właściwe, bo tak
właśnie funkcjonuje. I powiedziałby, że zachowanie innych jest nie w porządku.
Że to ich wina. Dopóki nie pojawił
się Stanley.
Stanley,
który sam cierpi z powodu przewlekłej choroby. Pochyla się nad zespołem
Aspergera i maksymalnie zagłębia się w temat, żeby zrozumieć dziewczynę i nie
wywoływać u niej dyskomfortu. Obydwoje niedoświadczeni w relacjach stawiają
razem pierwsze, niezdarne kroki. Odkrywają całkowicie nieznany im obszar.
Nie rozumiałam, dlaczego wszyscy zachowywali się tak,
jakby to była moja wina, że dzieci mi dokuczają. Dlaczego zawsze to ja miałam
się zmienić?
Takich
bohaterów mi brakowało. Niedoskonałych. Inteligentnych, doświadczonych przez
życie, ale jednocześnie niepewnych w wielu kwestiach w związku z brakiem doświadczenia życiowego. Nie
przeintelektualizowanych, ale zarazem nie infantylnych. Miłości kulawej,
wywalczonej, pięknej w swojej nieporadności i niesamowicie mocnej. Zbudowanej
nie tylko na uczuciu, ale i na pracy, na staraniu się o drugą osobę kosztem
własnej wygody.
Autorka nakreśliła
poważny problem i poprowadziła go do świetnej puenty. Chociaż poruszająca ważny
temat, historia nie jest pozbawiona humoru, lekkości i płynności. Tempo jest
jak najbardziej adekwatne do życia Alvie: raz dzieje się mniej, raz więcej z
różną intensywnością.
Bez wątpienia ta pozycja zasługuje na uwagę. Najlepsza
młodzieżówka po jaką sięgnęłam w tym roku. Jej przekaz jest prosty i bardzo
potrzebny. Zwłaszcza w kontekście zaburzeń w ogóle. Czasem to ludzie zachowują
się nie w porządku, a z nami wszystko
jest okej, bo jesteśmy, jacy jesteśmy. I tyle, i aż tyle.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu
Wygląda na to, że trafiłaś na wartościową książkę, a wśród młodzieżówek rzeczywiście bardzo o to trudno. Ludzie tak krzyczą na prawo i lewo o tolerancji, ale jakoś nie potrafią podejść ze zrozumieniem i empatią do osób z różnymi chorobami czy niepełnosprawnościami.
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć, że to młodzieżowka. Brzmi jak pełnowartościowa powieść dla dojrzałego czytelnika. Kusi mnie przeczytać - jak tylko mój stosik książek bibliotecznych trochę się zmniejszy...
OdpowiedzUsuńŚmiało sięgaj, zapisuj sobie gdzieś tytuł, naprawdę warto :)
UsuńSkoro pozytywne wrażenia czytelnicze, to chętnie podsunę tytuł mojej młodzieży pod rozwagę. :)
OdpowiedzUsuńPo opisie pewnie bym nie sięgnęła po tę książkę, jednak zachęciłaś mnie recenzją ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie to słyszeć! :)
UsuńFajnie, że mamy tutaj nieidealnych bohaterów :) właśnie z takimi można się utożsamić. O książce pierwsze słyszę, ale będę ją mieć na oku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Z wielką przyjemnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTo jest coś w sam raz dla mnie.
OdpowiedzUsuńWidzę, że bohaterka nie ma kolorowo. Chętnie przyjrzałabym się jej losom. Dodatkowo pojawia się motyw choroby przewlekłej, również niecodzienny jak na powieści tego gatunku. Mam ogromny stos zaległości, ale tę powieść chętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńPolecam bardzo, warto znaleźć dla niej czas, nawet kiedy stosy innych książek walą się nam na głowę :D
UsuńO, widzę, że nie tylko ja staram się odnaleźć w młodzieżówkach coś, co mnie jeszcze przy nich utrzyma! I mówiąc szczerze, gdyby nie Ty, to nie zwróciłabym uwagi na tę książkę, a teraz wiem, że mogę bezproblemowo dać jej szansę. Teraz tylko trzeba liczyć na to, aby i mnie zdołała oczarować tą niezwykłą, po prostu ludzką historią. :)
OdpowiedzUsuńJa sięgałam po nią bez większych oczekiwań, zobaczyłam ją u kogoś na instagramie. Ale niepozorna okladka i opis są bardzo mylące :) Mam nadzieję, że i na tobie zrobi wrażenie.
UsuńNie miałam tego tytułu w planach. Opis jakoś mnie nie zachęcił. A po młodzieżówki lubię sięgać, chociaż też często mnie zawodzą. Zatem widzę, że po tę książkę muszę koniecznie sięgnąć. :)
OdpowiedzUsuńZainfekowana książka
Koniecznie! Ja też nie spodziewałam się tak dobrej lektury po opisie :)
UsuńRównież lubię takich bohaterów. Mam już prezent dla córki :) Dzięki.
OdpowiedzUsuńSuper, mam nadzieję, że się jej spodoba c: !
UsuńDo mnie też rzadko przemawia młodzieżówka, ale coraz częściej trafiam na taką, którą chcę czytać ;).
OdpowiedzUsuńUwielbiam powieści młodzieżowe, które sięgają po trudne tematy. Nie słyszałam o tej książce, ale chętnie ją nadrobię bo sama pracowałam już kilka razy z osobami i dzieciakami z Aspergerem i bardzo mnie ciekawi to "rzetelne" podejście do tematu. Twoja recenzja mnie zdecydowanie przekonuje. Lecę szukać w księgarni!
OdpowiedzUsuńNie lubię młodzieżówek, ale z jednym się zgodzę - w literaturze w ogóle brakuje bohaterów niedoskonałych, takich zwyczajnych, nieperfekcyjnych.
OdpowiedzUsuńMam ją starganą na Legimi =D
OdpowiedzUsuń