Trzy nastoletnie outsiderki albo alternatywki, jeżeli mamy
być wierni mainstreem’owej nomenklaturze: Rosina, Grace i Erin, postanawiają
zawalczyć o sprawiedliwość w sprawie gwałtu, o którym milczy lokalna
społeczność, a właściwie przekłada punkt ciężaru odpowiedzialności na
dziewczynę.
,,Erin musi co dwa tygodnie golić głowę(…)
Skończywszy przygląda się swojemu odbiciu. Może nie musi żywić nienawiści do
tego co widzi. Może nie musi obwiniać obrazu, który odbija się w lustrze, a
wszystkie złe rzeczy, jakie się wydarzyły.’’
O Lucy nikt nie chce rozmawiać i przypominać głośno o
sprawie gwałtu, który się miasteczkowym tabu. Gdyby nie ona i fakt, że Grace
wprowadza się do domu, w którym wcześniej mieszkała Lucy, może trójki
osobliwych dziewczyn nie połączyłaby przyjaźń. Niezależność inteligencji i
indywidualizacja przekonań, i kuriozalność, która na początku pozwala im siadać
w szkolnej stołówce tylko ze sobą- sprawia, że każdej z nich niewygodnie jest z
wyciszeniem tej sprawy.
Grace jest nijaką, szukającą siebie nastolatką, której
rodzice przeprowadzili się, kiedy matka została wykluczona ze społeczności baptystów,
stając się zagorzałą liberałką. Od zawsze pozostaje w cieniu medialnej matki,
jej kariery i znajomych, których jedynymi więzami okazuje się wiara. Rosina
marzy o graniu punkowej muzyki i koleżance z zespołu cheeleaderskiego. Realia meksykańskich imigrantów zachowują jednak ojczyste obyczaje; Rosina wolne popołudnia spędza bawiąc kuzynostwo i pracując w rodzinnej knajpie. Erin ma aspergera. Grace staje się drugą osobą obok Rosiny, którą dziewczyna
akceptuje i wpuszcza do swojego uporządkowanego, zwartego mocnymi szczypcami
zasad świata ze Star Trekiem i biologią morską.
Lucy Moynihan została wykluczona ze społeczności po tym, jak
oskarżyła o gwałt gwiazdy miejscowej drużyny. Zdanie nowo przybyłej dziewczyny
okazało się nic nieznaczące w porównaniu do popularnych chłopaków, których
każdy widział na boisku od małego. Lucy rezygnuje i wyprowadza się z
miasteczka- o tym, ile ją to kosztowało i na czym opierała się ta rezygnacja,
świadczy jedynie napis wydrapany w pokoju Lucy, a obecnie- pokoju Grace.
,,Zabij mnie.
I tak jestem martwa.’’
Spotkanie tej trójki, to spotkanie trzech młodych kobiet,
które rozpaczliwie czegoś poszukują, chociaż zaspokojenie ich potrzeb leży w
innych punktach. Poczucie posiadania miejsca, do którego się należy, wsparcie
rodziców, akceptacja bycia innym w
społeczeństwie, które określa i wywiera na nas presję bycia jakimś. Brak wstawiennictwa w sprawie
Lucy, okazanie dziewczynie współczucia i podjęcie odpowiednich kroków, żeby
wyjaśnić zdarzenie dotyka je w pewnym sensie osobiście. Bo dwie z nich
znajdowały się w tamtym czasie obok, a nie zrobiły nic w jej kierunku., tak jak
teraz nikt nie robił nic w kierunku ich.
,,Nasz strajk ma na celu zwrócenie uwagi
tych z was, którzy uważają, że sami są w porządku, którzy nie gwałcą, ale dają
przyzwolenie, którzy milczą, kiedy inni gwałcą.(…)Nawet jeśli nie gwałcicie,
pozostajecie częścią kultury gwałtu, o ile nie staracie się czynnie jej
zatrzymać.’’
Nie pada tu ocena: czemu to wszystko nie zdarzyło się
wcześniej, wręcz przeciwnie. To co
przydarzyło się Lucy, było, może nie
kamyczkiem, ale kamieniem-głazem, który spowodował lawinę. Pojedyncze kamyki
rzucane od dawna, rzeźbiły w trzech młodych kobietach oraz ich rówieśniczkach
poczucie niezgody, głębokie poczucie niesprawiedliwości i braku akceptacji na sposób
traktowania kobiet w Prescott High. Przyjaciółki rozsyłają anonimową wiadomość
do wszystkich dziewczyn w szkole, stając się tym samym założycielkami Dziewczyn
znikąd, informującą o spotkaniu grupy, która ma na celu rozmowę oraz
zaplanowanie i podjęcie kroków w kierunku zmiany sytuacji kobiet; organizacja
ma się przeciwstawiać kulturze gwałtu oraz seksizmowi obecnemu w szkole.
Początkowo niezdarne spotkania przekształcają się w zorganizowany i
ukierunkowany ruch, który stoi w opozycji do seksistowskiego, ordynarnego w
wydźwięku bloga prowadzonego przez byłego ucznia, niezwykle popularnego wśród
mężczyzn. Bloga, którego autor nie tyle, co radzi, jak zdobyć kobietę, ale jak
ją zaliczyć. W słowach niezostawiających miejsca na wyobraźnię opisuje swoje
kontakty seksualne z kobietami, które dla czytelniczek są jasne w wymowie.
Gwałt.
,,Już wielu czytelników mnie o to pytało,
wiec proszę bardzo- szczegółowy spis wszystkich moich dymanek, poczynając od
ostatnich. Chciałbym podkreślić, że ta lista uwzględnia jedynie podboje
całkowite(…) 11. Piętnastoletnia pierwszaczka, takie nic, upiłem ją tak, że nie
była w stanie powiedzieć nie. Trochę bałaganu , poza tym głównie leżała jak
kłoda, ale zawsze jakaś okazja, żeby się spuścić.’’
Nieśmiałe protesty i
drobne uwagi przekształcają się w manifest. Dziewczyny odmawiają chłopakom ze
szkoły cielesnego kontaktu do momentu, kiedy ci nie zaczną odnosić się do nich
z szacunkiem i słuchać ich. Początkowy zamęt w odczuciach, który zapanował przy
stoliku trzech licealistek rozprzestrzenia się na całą szkołę, a wkrótce
ogarnia też miasteczko.
Ten tytuł ma potencjał na stanie się tytułem przełomowym,
jeżeli mu na to pozwolimy. Bo wykreował wielopłaszczyznową i płynną narrację o
byciu-stawaniu się kobietą. Nie tylko o kulturze gwałtu, jak sugeruje okładka.
Przede wszystkim o kulturze wstydu, w momencie kiedy powinniśmy mówić o
kulturze rozmowy, do której wciąż nam daleko. Nie chcę powiedzieć, że gwałt
ginie w tej książce, bo jest to
niewłaściwie i nieprawdziwe, ale dzieje się na równi, a nawet o krok za pewnymi
rzeczami. Toczy się o bycie, jaka się chce, a nie bycie taką, jaką być się
powinno. Jaką widzą kobietę media, rodzina, przyjaciela i mężczyźni; to moment,
w którym kobiety mówią jakie są i czego chcą. I jak w obliczu tego powinny być traktowane.
W odniesieniu do swoich wyborów, seksualności, kobiecości, bycia.
,,I myślę, że może gdyby rodzice rozmawiali
ze mną o seksie, może gdyby ktoś mi powiedział, że to jest coś, co powinnam
wybrać, coś, czego powinnam chcieć, może wszystko byłoby inaczej? Bo wiecie, ja
tak naprawdę nawet nie wiedziałam, że mogę powiedzieć ,,nie’’. Myślałam, że
jeśli facet ma na mnie ochotę, to znaczy, że decyzja została już podjęta.(…) Po
prostu wiem, że jeżeli kiedykolwiek będę miała córkę, zamierzam nauczyć ją, że
seks powinien sprawiać jej przyjemność. To powinno być oczywiste, prawda? Ale
tak bardzo nie jest.’’
Seksualność nie jest czymś, z czym bohaterki walczą- walczą z
jej odbiciem, a nie istnieniem. Nie negują jej. Jedne przyznają wprost, że seks
lubią i sprawia im on przyjemność. Inne chciały mieć to już za sobą, bo czuły
presję, ale okazało się, że za każdym razem pojawia się pewien dyskomfort.
Niektóre są przerażone pierwszym zbliżeniem i kontaktem intymnym. Wnoszą na
forum tematy, które ciążyły im od dawna, takie jak to, że nie pasuje im fakt,
iż chłopcy dzielą się na forum szczegółami z ich życia intymnego albo to, że
ktoś określa kobietę lubiącą seks jako puszczalską, a faceta już nie.
To nauka słowa nie. Nie znaczy nie. Niezależnie od okoliczności
i poprzednich słów, które padły. Kobieta ma prawo odmówić, wycofać uprzednią
zgodę albo się rozmyślić. Ma prawo się upić, zdarza się, że do nieprzytomności
i nie można wykorzystać tego do nadinterpretacji: w podobnych okolicznościach
nie jest w stanie powiedzieć ‘’nie’’. I to też jest naruszenie granic. Gwałt.
,,Nie’’ nie musi być powtarzane, wykrzyczane ani egzekwowane. Z różnych
powodów. Nie znaczy nie. Gwałciciel nie wyskakuje z krzaków, zza rogu(choć i
tak może się zdarzyć), to nie jest barczysty łysol w kominiarce. Często to ten
miły chłopak z sąsiedztwa, którego wszyscy pamiętają jako pilnego, dobrze
rokującego, może nawet cichego. Przymykają oko na weekendowe imprezy albo o
nich nie wiedzą, a to na nich często dochodzi do znamiennych w skutkach
wydarzeń. Gwałt często dzieje się tuż za drzwiami. Nierzadko ofiara i sprawca
się znają.
To wielokrotne pogrubienie tego, że ,,nie'' nie musi być wykrzyczane, żeby zostało zaakcentowane.
,,W jego wyglądzie nie ma niczego, co
mówiłoby ‘’gwałciciel’’.’’
Zmiany dokonują się przewrotem na forum- w coraz mniej
przyjaznej atmosferze i rosnącej świadomości tego co muszę, mogę i chcę, ale i
po cichu, wewnątrz każdej z dziewcząt. To nie jest równa walka- Dziewczyny
znikąd dopiero tworzą i spisują swój manifest i wiele razy jeszcze go przetrą.
Wiedzą jednak, że pewne rzeczy im nie odpowiadają i że ich głos się liczy. Że
powinien być wysłuchany.
To w końcu przekrój przez świat problemów u progu dorosłości
bliżej i dalej stojących od seksualności. To chłopak, który wypycha sobie
stanik. To otyła nastolatka, która czuje się gorsza przez swoje ciało. To
dziewczyna, która określa siebie jako konserwatystkę, a całą tę akcję jako
niepotrzebny zamęt. To dziewczyna, która sądzi, że nie zasługuje na nic
lepszego. To dziewczyna, która chce pocałować dziewczynę. Dziewczyna, która nie
chce pasować.
,,Dziewczyna zapisała się do drużyny
cheerleaderek, ponieważ kocha taniec i futbol. Nie wiedziała, że większość
dziewcząt zapisuje się do drużyny z innych powodów. Nie zastanawiała się nad
tym kwestia kostiumów ani nad tym, że w piątki będzie musiała nosić kostium w
szkole, nie zastanawiała się nad tym, że występy nie dotyczą tylko meczów, że
częścią jej pracy stanie się obsesja na punkcie cellulitu na udach , którego nie
jest w stanie usunąć żaden peeling, ani że cała szkoła będzie miała prawo oceniać
jej tyłek na zbliżeniach.’’
To książka o kobietach, ale nie tylko dla kobiet. To rozmowa
o respektowaniu nawzajem swoich granic, egzekwowaniu praw i sankcjonowaniu w
przypadku ich łamania. Wyjście naprzeciw oczekiwaniom, presji społecznej i
ukształtowanym standardom. Kiedy kształt kobiecości nie ma standardu. Kobiecość
to granie w punkowej kapeli, to bycie komentatorem sportowym albo łysą fanką
Star Treka. To potrzeba bliskości, akceptacji, samorealizacji i czerpanie przyjemności z
seksualności. Kobiecość nie ma jednego kształtu. Ma za to głos- wielogłos.
Mówią do czytelnika dziewczyny, z którymi nie rozmawiano,
których próby zbywano milczeniem albo lekceważeniem. Nie wiem czy ta książka stanie się manifestem.
Ale na pewno stanie się głosem. Pytanie czy wielo. W niektórych przypadkach
może wystarczyć w ramach nieodbytych rozmów, niedopowiedzeń i za ciasnych konwenansów.
Autorka nie ograniczyła się do kultury gwałtu. Wykreowała
wspólny świat kobiet, który jest całością dopiero po opowiedzeniu
indywidualnych historii. Choć łączy je płeć- niekiedy różni wszystko inne.
Wykreowane postacie są silne. Zdarza im się upadać, błądzić, wybierać okrężną
drogę. Tempo jest nierówne, ale ten niezborny ruch jest podwaliną dla milowych
zmian. W tym wzrastaniu zostaje zwrócona uwaga na to, jaką podporą są rodzice.
Wzrastanie charakteryzuje się tym, że łodyżka jest nieco chybotliwa, a rodzic
może stać się podpórką- ma ku temu środki.
Musi tylko się przełamać, zaangażować i rozmawiać. Tak samo
jak pomimo różnic i odmiennych wartości kobiety powinny ze sobą rozmawiać i okazywać
sobie wsparcie. Bo razem mogą wiele, zarówno dla swojej sprawy jak i dla siebie
nawzajem. Czasem sama świadomość wysłuchania okazuje się kojąca, a siostrzana
wież niezastąpiona. Zwłaszcza ta ostatnia jest konstruktem rewolucyjnym.
Dziewczyny Znikąd, Amy Reed,
Tłumaczenie Anna Dzierzgowska,
Wydawnitwo Poradnia K
To temat, który z reguły jest tematem tabu ale na pewno warto o tym rozmawiać, dlatego dobrze że pojawiają się takie książki.
OdpowiedzUsuń