*Jest to drugi tom serii, więc siłą rzeczy recenzja będzie
zawierać spojlery.
‘’Ryiah przeżyła rok próby w akademii magii, ale to była ta
łatwa część…’’. To samo można powiedzieć o pierwszej części, bo to drugą z
kolei książkę dotyka syndrom ,,drugiego tomu’’, gdzie kondycja autora spada i
fabuła się potyka. Czy dotknęło to ,,Adeptki’’? I tak, i nie.
Po roku wytężonych zmagań i bezwzględnej realizacji, Ryiah
osiągnęła to, czego tak bardzo pragnęła. Dostała się do wymarzonej frakcji
bojowej. To jednak dopiero początek zmagań. Właśnie teraz zaczyna się prawdziwa
nauka. W towarzystwie nauczyciela, który jej nie znosi i wrogo nastawionej
Priscilii. Sytuacji nie ułatwia też relacja z Darrenem, oscylująca między
wrogością a sympatią, a może nawet fascynacją…
Jednak kiedy jeden z uczniów zostaje zabity, nauka schodzi
na dalszy plan. W powietrzu wisi wojna. Riyah być może będzie musiała wykazać
się swoimi umiejętnościami szybciej niż sądziła.
,,Przełamałam barierę – tę,
która z reguły pozwalała mi utrzymać kontrolę nad magią wywołaną cierpieniem.’’
Cztery lata zamknięte w jednym tomie stoją w silnej opozycji
do tomu pierwszego, opisującego jeden początkowy. Tutaj wzięta pod lupę nauka
skupia się głównie na corocznym pojedynków kandydatów z dwóch roczników. Nie
wyobrażałam sobie, żeby autorka pociągnęła wątek edukacji równie szczegółowo co
w poprzednim tomie, bo albo jej nie starczyłoby pomysłów, albo czytelnikom
cierpliwości. Za pierwszym razem pojedynek między kolegami podzielonymi na dwie
grupy zyskał moją aprobatę, ale jego powtarzalność nieco przygasiła ten efekt. Metody
różniły się między sobą, podobnie jak taktyka, ale schemat pozostawał ten sam.
Oprócz tego znajdujemy również wzmianki o treningach, które teraz toczą się między
mentorem- uczniem starszego rocznika, a jego młodszym o rok wychowankiem. Tutaj
mordercze treningi, słowne utarczki i niesprawiedliwe traktowanie nie wywierają
już takiego wrażenia. Mistrzowie nadal są niesprawiedliwi, a momentami nawet
uprzedzeni. Elita nadal się panoszy, choć niektórym udaje się ich umiejętnie
przyćmić i nie dać zepchnąć się na
margines.
,,Co dobrego może przynieść
dziewczyna frakcji bojowej, jeżeli zawsze głupio stara się wykorzystać zalety
swojej płci? Ryiah, albo nauczysz się radzić sobie z bólem, albo idź do zakonu.’’
Akcja za to nabiera tempa i…wykluwa się fabuła! To czego
brak doskwierał mi tak bardzo w poprzedniej części, która zamknęła się w
akademickich murach. Tutaj coś się dzieje, pojawia się bunt, knowania
polityczne i dworskie knowania. Co prawda w niezbyt wyrafinowanej formie, ale
jednak i po ,,Pierwszym roku’’, choć spodziewałam się takiego obrotu spraw i
tak jestem pełna pozytywnych uczuć. W końcu mamy tło, królestwo i niezadowoloną
grupę. Po pierwszej części tak oszczędnej w detale ta, nadal skromnie skreślona
intryga, zaskakuje czytelnika i rozpościera przed nim pełnię możliwości. A fakt
zakończenia nauki tylko wzmaga wyczekiwanie, oznacza to bowiem, że adepci ukończą
pobieranie nauk i całość uwagi skoncentruje się na nowych wątkach. Bardziej
dynamicznych, rozbudowanych i przede wszystkim, angażujących.
,,Zdążyłam się schylić, gdy
między nami rozbłysły pęki iskier. Magia wroga uderzyła w barierę znajdującą
się kilkadziesiąt centymetrów przede mną.’’
Na razie zalewa nas jednak potok obfitych uczuć. Pisałam o
tym, że w pierwszej części kiełkuje relacja love-hate, a tutaj… tutaj rozwija
się ponadprzeciętnie i zasłania przerośniętymi liśćmi resztę wydarzeń. To
prawdziwy emocjonalny rollercoaster i chwilami miałam ochotę, może nie puścić
pawia, ale wysiąść. To ile tutaj nastąpiło zwrotów, wybiegów i konszachtów
przekracza granicę przyzwoitości, a przynajmniej mojej cierpliwości. Raz jest
dobrze i fatamorgana zsyła amory, a raz ziemia drży pod naporem nienawistnych
spojrzeń. Zdarza się też, że zalewa ją rzęsisty deszcz i w pewnym momencie
człowiek się poddaje, bo stwierdza, że zmiany klimatyczne są nieprzewidywalne,
a na świecie źle się dzieje. Kochajcie się, albo się nienawidźcie, zmieńcie
zdanie ewentualnie raz, od biedy dwa, ale kolejne to już zbyt wiele.
Bohaterowie są jednak prowadzeni konsekwentnie, nawet jeżeli
ich miłosne zakusy sprawiają, że mam ochotę skrócić ich o długość kolan. Albo
głowy. Ambicja Riyah nadal pcha ją do działania, a marzenia zataczają coraz śmielsze
koło i wydają się coraz bardziej dostępne. Dziewczyna nadal ciężko pracuje nad
swoimi umiejętnościami i nad tym, żeby wyjść przed szereg. Jej reakcje i
uczucia są o wiele bardziej spójne i wyważone. Widać, że autorka ma pomysł na
swoich bohaterów i od początku wie, co chciałaby z nimi zrobić i od początku
prowadzi ich do tego miejsca.
Podobnie jak część pierwsza, lektura wciągnęła mnie bez
reszty. Przez moment po tak szczegółowym przedstawieniu Akademii miałam
wrażenie, że jest nieco ubogo i czegoś mi brakowało, ale rozszerzony świat i
stworzona fabuła wypełniły część tej pustki. Część, ale nie całość. Zarówno
świat jak i wykreowane podwaliny fabularne uważam za dosyć proste, aczkolwiek dzięki
tej prostocie, która nie wymaga wytężonej uwagi i czynnego zaangażowania,
zagłębiamy się krainę magii i na moment zapominamy o świecie.
Przeczytałam szybko, żeby zapomnieć spoilery, bo i tak czaję się na pierwszą część. Ale widzę, że warto.
OdpowiedzUsuńMusisz mi wybaczyć, ale czytałam Twoją recenzję wyrywkowo, ponieważ mam tę serię w planach. No, ale muszę przyznać, że skoro w drugim tomie rozgrywa się znacznie lepsza akcja, to coś czuję, że mogę nieco wojować z „jedyneczką”. ;)
OdpowiedzUsuńMam w planach serię. To zdecydowanie mój klimat! Uwielbiam fantastyke:)
OdpowiedzUsuńSpojlery - mówi się trudno. Co jakiś czas mi się ta seria przewija w internetach a nie trafiłam jeszcze na żadną recenzję, więc przeczytałam. I widzę, że pora zbierać fundusze :)
OdpowiedzUsuńJa się nie mogę doczekać trzeciego tomu! Pani z wydawnictwa zdradziła mi, że premiera już tą jesienią, więc siedzę jak na szpilkach! Recenzja genialna i bardzo mnie cieszy, że tobie również obie części przypadły do gustu w takim samym stopniu jak mi! :D Darren jest boski,kocham go nad życie, naprawdę! A w trzeciej części chce ich jeszcze więcej! Bo mimo, że w drugi tomie autorka podkręci ich relację dla mnie dalej było mało!
OdpowiedzUsuńWiktoria z Książki według Wiktorii